Marta zanurzyła się głębiej w poduszkę. Mogłaby tak spać i spać. Dlaczego w ogóle uległa namowom teściowej i trafiła do tej odległej wioski - do babci męża. - Odpoczniesz, odetchniesz trochę zdrowym powietrzem - powiedziała teściowa.

Pobyć wśród zieleni i narury.... Marta przemyślała to i zgodziła się. Przez cztery lata małżeństwa widziała raz babcię Annę - na weselu. Resztę o babci jedynie znała ze słyszenia. Rzeczy, które sprawiły, że Marta poczuła się winna.

Stara kobieta, choć silna, mieszkała zupełnie sama w zrujnowanym domu i odmówiła przeprowadzki do miasta, aby nie zawstydzić swojej rodziny. To jest w jakiś sposób niewygodne. Powinnam odwiedzić. Pewnego dnia Marta i Andrzej spotkali się i przyjechali.

Babcia już na nich czekała i ogrzewała łaźnię. Gdy tylko ona i jej mąż weszli na dziedziniec, inna starsza kobieta zajrzała przez płot i głośno wyszeptała: - Anna, no, czy ta pani z miasta przyjechała? - Pszsz! - krzyknęła Anna na zaciekawioną sąsiadkę i zwróciła się do wnuka i jego żony.

Przykro mi, ale wasze przybycie to wydarzenie dla wszystkich mieszkańców. Powiedziałam słowo w sklepie, kiedy kupowałam artykuły spożywcze, więc wiadomość się rozniosła ... „Czy to ty pierwotnie nazwałaś mnie miejską fifą?” - chciała zapytać Marta. Ale powstrzymała się i weszła do domu. Tutaj wszystko było dla nich stare, zacofane i nieciekawe, młody, głupi wyrzut - stare meble, brak elementarnej techniki ...

Babcia miałaby tyle rzeczy w swoim codziennym życiu! Annie nie spodobało się to od razu we wsi. Jednak jej mąż Andrzej również nie świecił z zachwytu. Komary, zbyt długie godziny dzienne, pianie koguta i potrzeba pomocy Marcie w pracach domowych - jednym słowem nie kurort. Ale zaciekawieni sąsiedzi byli szczególnie irytujący. Wisi nad płotami, żeby zobaczyć Martę i jej nogi.

Cóż, założyłam krótkie spodenki, chciałam się opalać. Kto wiedział, że zrobią zament? Andrzej miał znajomych na wsi, to Marta nikogo tu nie znała, a poza tym znana była zaocznie jako arogancka miejska dama. Jednak nie bez powodu. - Czy z zasady przynosisz świeże jedzenie? Marta zapytała sprzedawczynię w jedynym wiejskim sklepie.

Skrzywiła się i prawdopodobnie powiedziała wszystkim, dobrze przystrojona. - Czy na prawdę jestem potrzebna przy oprawianiu martwych ptaków na obiad? - z obrzydzeniem powiedziała dziewczyna do babci męża, która złapała gęś, żeby ugotować dla drogich gości i poprosiła Martę, żeby z nią usiadła, podczas gdy ona sama szybko skubała gęsie pióra.

W ogrodzie też nie było sensu - już pierwszego ranka Marta doznała oparzenia słonecznego. Babcia tylko westchnęła i za każdą propozycję pomocy ostrożnie odsyłała Martę w cień, by tam na przykład przebierała owoce. Bała się robaków, zgodziła się z trudem. Ale od pierwszej sekundy swojej grzecznościowej wizyty młoda kobieta całym wzrokiem pokazała, że ​​nie lubi tej wioski, tego pomysłu i wszystkiego dookoła.

Dlatego Anna nie mogła tego znieść. Po wyprawieniu wnuka na ryby zapytała Martę: - Powiedz mi szczerze, po co tu przyjechałaś? Cztery lata nie minęły - i nic, wtedy dzwoniliśmy kilka razy w roku.

Marta zawahała się, ale potem zdecydowała się być szczera. - Widzisz, nasza teściowa cały czas, na każdym spotkaniu wstydzi się, że cię nie odwiedzamy. Już nerwy tego nie wytrzymują. I cała ta rozmowa - mówią, młodzi ludzie, lecicie na Wyspy Kanaryjskie na wakacje, a babcia potrzebuje tego i tamtego…

Tak naprawdę przywieźliśmy wam pieniądze. Nie latamy ani razu na wakacje. - Co mam z nimi zrobić? Anna zachichotała. - Wydać w wiejskim sklepie? - Cóż, nie wiem. Kup nowy piec. Umieść szklarnię. Czego w ogóle potrzebujesz? - Ty, kochanie, nie bądź głupia. Leć na swoje Wyspy Kanaryjskie. Rozumiem, że moja córka cię zawstydza. Ale porozmawiam z nią o tym. Nie bój się, nie zdradzę cię.

Teściowa jest teściową - szuka czegoś, do czego mogłaby się przyczepić. Babcia się zaśmiała. - Dlaczego nie chcesz się ruszyć? - Cóż, kiedyś się przeprowadzę. Po prostu nie teraz. Tak długo, jak jestem zdrowa. Tutaj mam życie - dom, gospodarstwo domowe, przyjaciele, łaźnia. Miasto będzie miało cztery ściany i telewizor. - Ale wygoda ... - Ja też to mam. Po prostu nie rozumiesz, jesteś przyzwyczajona do innego życia. I nie obrażaj się na ludzi. Takie piękne dziewczyny nie rozpieszczają nas wizytami.

Marta uspokoiła się znacznie. Rzeczywiście, jej relacji z teściową nie można nazwać przyjazną. Codziennie robiła spostrzeżenia i na każdym spotkaniu zaczynała demonstracyjnie wyliczać, ile ta czy tamta wycieczka kosztowała Martę i Andrzeja. Ale babcia wcale taka nie była. Emanowała z niej dobra wola. Po raz pierwszy od jej przybycia dziewczyna odetchnęła z ulgą. Przez pozostałe kilka dni przed wyjazdem dużo rozmawiała z Anną. Pomagała w pracach domowych dokładnie tyle, ile chciała.

Babcia radziła sobie dobrze bez jej nieudolnej ingerencji. Ale z przyjemnością podzieliła się przepisami na te dania, które szczególnie spodobały się wnukowi i jego żonie. W przeddzień wyjazdu Marta wciąż próbowała włożyć Annie kopertę z pieniędzmi. - Kup sobie coś. Będziemy zadowoleni. Babcia westchnęła. Ponownie próbowała wyjaśnić, że nie ma takiej potrzeby - wystarczyła emerytura. Ale widziała, że żona wnuka nie zrozumie odmowy. - Okej - poddała się. -

Nie wezmę wszystkiego, ale ta kwota mi wystarczy. Któregoś dnia targi. Tam kupię kurczaki, z zapasem zabiorę jedzenie dla drobiu. A może weź kozę ... Marta się uśmiechnęła. - I nie martw się, wciąż mogę wpływać na moją córkę. Przestanie cię dręczyć. - Nie ma potrzeby, spróbuję sama do niej podejść. - Okej, ale na pewno powiem jej jaka jesteś dobra! Następnego ranka Marta z mężem wstali nawet po zmroku - czas wyjeżdżać. Marta wyszła do samochodu, żeby ich odprowadzić.

Z pewnym trudem wetknąłem kilka pęczków świeżej zieleniny do zapakowanego jedzeniem koszyka - rosa jeszcze nie wyschła. Objęła wnuka, jego żonę. - Możemy wrócić? - spytała nagle Marta, niespodziewanie dla siebie. - Pewnie. Kiedykolwiek chcesz. Marta machała za samochodem, aż zniknęła w oddali. Może jeszcze przyjadą, albo zadzwonią... Albo nic nie zrobią - po prostu będą szczęśliwi.

Zobacz także: Odeszła Ewa Wawrzoń. Fani nadal są zachwyceni jej miłością z Januszem Bukowskim. Historia ich relacji wzrusza do łez

Może cię zainteresować: Patrycja Sołtysik ogłosiła wieści, na które czekali fani. Pokonała chorobę, która zdominowała służbę zdrowia

Pisaliśmy również o: Niezwykła wycieczka do sklepu. Chłopiec i jego pies rozczulili wszystkich internautów. Dziecko zrobiło coś niespodziewanego