Media prześcigają się w podawaniu informacji, które ostatnimi czasy odwracają uwagę wielu ludzi od tego, co dzieje się w kraju i na świecie. Niewątpliwie śmierć Krzysztofa Krawczyka i wydarzenia, jakie miały miejsce potem, odbiły się echem szczególnie w mediach społecznościowych.
Były perkusista nie odpuszcza i kontynuuje narrację na odległość
Po tym, jak Marian Lichtman wyraził publicznie swój żal z powodu braku ze strony wdowy informacji o śmierci męża, w Ewie Krawczyk i Andrzeju Kosmali zagotowało się na dobre. Podczas, gdy żona wokalisty odpowiedziała na zarzuty w równie dziwnym miejscu, jak media społecznościowe, dało to Lichtmanowi pretekst do kontynuacji tych słownych przepychanek.
Okazuje się, że jest ziarenko prawdy w słowach Ewy Krawczyk, która jest przekonana o wzmożonej chęci byłego perkusisty do udzielania wywiadów akurat po śmierci kolegi z zespołu "Trubadurzy". Ta cała dziwna sytuacja, jaka wciąż trwa w mediach społecznościowych dziwi wielu internautów, a oburza każdego szanującego pamięć po Krzysztofie Krawczyku.
Podczas kolejnego wywiadu, jakiego udzielił tym razem "Pudelkowi" wyjawił, jak obecnie odbiera swoją relację z wdową po wokaliście, a także dodał pewny siebie, że ich relacje będą trwały aż do śmierci.
Nie wierzę, że Ewa mnie nie lubi, bo zawsze odnosiła się do mnie i do mojej rodziny z sympatią. To ludzie z boku nas poróżnili, bo wiedzieli, że Ewa lubi nasze towarzystwo, to było im nie na rękę. Wydaje mi się, że jeszcze będzie dobrze, mam taki sygnał. Będzie między nami naprawdę fajnie, bo przyjaźni nie można tak od razu wysłać na gilotynę. Wybaczam wszystkim i niech wybaczą wszyscy mnie.
Co o tym sądzicie?