Małżeństwo Karola Strasburgera i Małgorzaty Weremczuk od lat wzbudza emocje – nie z powodu skandali czy kontrowersji, lecz z powodu... miłości, która nie mieści się w społecznych schematach. Choć dzieli ich 37 lat różnicy, od samego początku byli przekonani, że ich uczucie jest autentyczne. I choć w cztery lata po narodzinach córki Laury tworzą zgraną rodzinę, mają dość bycia ocenianymi przez pryzmat metryki.
W rozmowie z „Światem Gwiazd” Karol Strasburger po raz pierwszy tak bezpośrednio stanął w obronie swojej żony. Jego słowa to nie tylko apel o szacunek, ale i cichy krzyk człowieka, który codziennie patrzy, jak bliska mu osoba zmaga się z niesprawiedliwością.
– To ona ponosi największe konsekwencje naszego związku. Ludzie jej źle życzą. Bez powodu, bez sensu – wyznał.
To nie Strasburger jest głównym celem jadowitych komentarzy. To nie on musi codziennie czytać o tym, że „na pewno chodziło jej o pieniądze” albo że „na starość szukała wygody”. To Małgorzata – matka, partnerka, kobieta, która po prostu pokochała mężczyznę – stała się łatwym celem dla frustracji innych.
– Ilekroć się pojawi, już lecą złośliwości. Głównie od kobiet. I to nie tylko starszych – zaznacza aktor.
Karol Strasburger nie ukrywa, że mimo upływu lat i publicznej obecności, wciąż nie potrafi zrozumieć tej potrzeby wylewania jadu na kogoś, kto nic złego nie zrobił. Przecież – jak podkreśla – Małgorzata to „fajna mama, dobra kobieta, która ma się czym chwalić”. Skąd więc ta niechęć?
Szczególnie dotkliwy bywa hejt w Internecie – anonimowy, agresywny, często brutalny. Strasburger nie owija w bawełnę:
– Nie potrafiłbym nikogo obrażać, chowając się za fałszywym profilem. Jak masz odwagę mieć opinię, miej też odwagę się pod nią podpisać.
W dobie Internetu wiele osób poczuło, że może oceniać i komentować wszystko. Ale co dzieje się, gdy te komentarze trafiają prosto w serce człowieka? Gdy z uśmiechu na ekranie zostaje tylko zmęczenie i żal?
W 2019 roku Karol Strasburger został ojcem. Dla wielu to temat memów, dla niego – najważniejsze życiowe doświadczenie. Uczy się cierpliwości, empatii, przystosowuje rytm dnia do małej Laury. Nie ukrywa, że bywa ciężko, ale nigdy nie zamieniłby tej drogi na żadną inną.
– Ludzie szybko oceniają, a zapominają, że za decyzjami stoją emocje, ludzie, uczucia. My nie gramy w filmie. My żyjemy naprawdę – mówił kiedyś w jednym z wywiadów.
Mimo krytyki Karol i Małgorzata wciąż są razem, wciąż silni, uśmiechnięci i bliscy sobie. Nie zabiegają o aprobatę. Nie potrzebują cudzej zgody na to, co sami uznali za słuszne. Ale – jak każdy – zasługują na szacunek.
Ich historia pokazuje, że miłość naprawdę nie zna wieku, ale hejt – niestety – nie zna granic. I choć łatwo rzucać słowa w sieci, trudniej zrozumieć, jak bardzo mogą ranić.