Tą, która nie sprawiała problemów. Zawsze pomocna, zawsze na czas, zawsze gotowa zrezygnować z siebie dla innych. Zwłaszcza dla mojego brata – oczka w głowie rodziców. Kiedy coś przeskrobał, ja milczałam. Kiedy potrzebował pomocy, rzucałam wszystko. On był bohaterem domu. Ja – tłem.
Kiedy się ożenił z Magdą, cieszyli się wszyscy. Śliczna, inteligentna, wykształcona. Mama powtarzała: „Wreszcie jakaś porządna dziewczyna w rodzinie”. Na zdjęciach wyglądali jak z katalogu. Ale to, czego nie pokazywały fotografie, znałam tylko ja.
Bo Magda była moją przyjaciółką. Zanim została jego żoną.
I to właśnie ona przyszła do mnie pewnego wieczoru – z płaczem, z sinymi oczami, z roztrzęsionym głosem. Nie pierwszy raz.
– On... on mnie uderzył – szepnęła. – Nie wiem już, kim on jest.
Zamarłam. Serce mi pękło. Bo wiedziałam. Wiedziałam, że mój brat potrafi krzyczeć. Że pije. Że czasem traci panowanie. Ale nigdy nie sądziłam, że posunie się aż tak daleko.
– Musisz coś z tym zrobić – powiedziała. – Albo ja odejdę. Ale jeśli odejdę i nic nie powiesz… to nikt mi nie uwierzy.
Nie spałam całą noc. Rano poszłam do rodziców.
Opowiedziałam wszystko. Szczegóły. Fakty. I błagałam, żeby nie zamiatali tego pod dywan. Żeby porozmawiali z nim, zmusili do leczenia. Żeby wyciągnęli rękę, zanim jego własne życie się rozsypie.
Ale oni… spojrzeli na mnie jak na wroga.
– Dlaczego go niszczysz?
– Zazdrościsz mu?
– Chcesz rozwalić mu rodzinę?
– On by czegoś takiego nie zrobił.
Nie uwierzyli mi. A raczej – nie chcieli uwierzyć. Bo prawda bolała bardziej niż kłamstwo.
Dziś mówią, że to przeze mnie się rozeszli. Bo Magda w końcu odeszła. A ja – zostałam z piętnem. Z rodziną, która się odwróciła. Z rodzicami, którzy mówią do mnie tylko przez zaciśnięte zęby.
Bo nie obroniłam brata. Bo powiedziałam prawdę.
Ale kiedy wieczorem patrzę w lustro, wiem jedno: Nie zawiodłam kobiety, która prosiła mnie o głos. I może kiedyś moje własne dziecko też będzie potrzebować odwagi. I wtedy powiem mu: „Zawsze mów prawdę. Nawet jeśli cię za nią znienawidzą.”
Bo prawda nie niszczy rodzin.
Kłamstwo to robi.