I mówi mi, jak mam żyć! Mówi mi, co mam robić i jak mam to robić! Bardzo mnie to rozzłościło.
Ostatnio ten Wiktor powiedział, że nie powinnam prosić matki o pomoc, tylko sama zarobić na mieszkanie. A to, że w wieku pięćdziesięciu lat sam nic nie ma, w ogóle mu nie przeszkadza.
Nie proszę mamy o nic. Chcę tylko dostać pieniądze z mojego udziału w naszym mieszkaniu. Mieszkamy w mieszkaniu, które zapisała nam w spadku moja babcia i jesteśmy jego właścicielkami z mamą po połowie.
Nigdy nie miałam ojca. W moim akcie urodzenia jest tylko kreska. Mój ojciec prawdopodobnie nawet nie wie, że istnieję na tym świecie.
Kiedy byłam dzieckiem, oczywiście bardzo cierpiałam z tego powodu. Ale teraz już mnie to nie obchodzi.
Zawsze mieszkaliśmy z moją babcią. Babcia zmarła wiele lat temu. Bardzo się cieszę, że babcia zapisała mieszkanie mnie i mojej mamie. W przeciwnym razie zostałabym na ulicy.
Relacje z moją mamą zawsze nie były zbyt dobre. Chodzi o to, że mama nigdy się mną nie interesowała. Zawsze starała się zajmować swoim życiem osobistym. Zawsze byłam w tle jej życia.
Kiedy miałam 12 lat, zmarła moja babcia. Półtora roku później mama wprowadziła do domu mężczyznę — Wiktora. Od razu go nie polubiłam.
Wiktor ma okropny charakter, uważał się za prawdziwego mężczyznę i próbował wprowadzić w domu wojskowe zasady. Klął na mnie, kilka razy nawet złapał mnie za ramię. Ale obiecałam mu, że złożę raport. To go trochę uspokoiło.
Moja matka była szaleńczo zakochana w nim i w ogóle nie wtrącała się w nasze kłótnie. Nie obchodziło jej to.
Musiałam więc radzić sobie sama. W końcu, gdy skończyłam 16 lat, Wiktor zrezygnował z prób zreformowania mnie.
Musiałam pracować trochę na pół etatu, gdy byłam jeszcze w szkole. Dlaczego? Ponieważ Wiktor zabronił mojej matce dawać mi pieniądze. Kupowali mi minimalną ilość ubrań: tylko to, bez czego nie mogłam się obejść. I, oczywiście, byłam karmiona.
Ale matka nigdy nie dawała mi pieniędzy na kieszonkowe. Chociaż zarabiała bardzo dobrze, wolała wydawać pieniądze na Wiktora.
Ale on nie lubił pracować. Pracował jako ochroniarz w systemie dwudziestoczterogodzinnym. Oczywiście za taką pracę otrzymywał bardzo małą pensję. Więc moja matka go utrzymywała. Kiedy skończyłam szkołę, poszłam na studia w innym mieście.
Po studiach dostałam pracę i zaczęłam spotykać się z młodym mężczyzną. Antoni i ja mieszkamy razem od roku. Chcemy się pobrać.
Antoni ma własne mieszkanie, w którym teraz mieszkamy. Ale ja chcę mieć własne mieszkanie.
Dlatego przyszłam do mojej matki. Zaproponowałam mamie, żeby kupiła mój udział. Chciałam przeznaczyć pieniądze na zaliczkę na własne mieszkanie.
Moja mama zgodziła się od razu, ale powiedziała, że potrzebuje czasu, aby zebrać potrzebną kwotę. Byłam bardzo szczęśliwa, gdy to usłyszałam.
Wiktor, który przez lata nie zrobił nic w mieszkaniu: nie przeprowadził żadnych napraw ani nie kupił niczego do mieszkania. Powiedział mi, że nie mam prawa żądać niczego od mojej matki.
- Trzeba zarabiać na własne mieszkanie! Nie powinnaś oczekiwać, że coś spadnie ci z nieba!
Nie wytrzymałam i roześmiałam się.
- Ty nic nie masz! Mieszkasz w cudzym mieszkaniu! Nie masz nawet samochodu! Masz tylko ubrania! Dlaczego przez całe życie nie zarobiłeś na mieszkanie dla siebie?! Mówisz mi, jak mam żyć!
Ale oczywiście mama posłuchała Wiktora. Powiedziała:
- On ma rację! Jesteś młoda i powinnaś zarabiać na własne mieszkanie!
- Czy sama zarobiłaś na to mieszkanie, mamo? Nie! Odziedziczyłaś je po babci! A połowa tego mieszkania należy do mnie! To była decyzja babci!
Tak czy inaczej, pokłóciliśmy się. Dałam mamie miesiąc na podjęcie decyzji. Jeśli nie zgodzi się odkupić ode mnie udziałów, po prostu wystawię je na sprzedaż. Albo może znajdę kogoś, kto wynajmie ode mnie pokój.
Jeśli mama i Wiktor nie chcą tego zrobić w prosty sposób, to będzie to trudna droga. Ale nie rezygnuję z moich planów.