Oczywiście byliśmy bardzo szczęśliwi, gdy urodziłam silnego i zdrowego chłopca. Nie było łatwo z małym dzieckiem, ale mój mąż i ja dobrze poradziliśmy sobie z naszymi nowymi obowiązkami. Lesio zawsze pomagał mi we wszystkim.

Dwa miesiące temu wszystko zmieniło się na gorsze...

Dwa miesiące temu odwiedziła nas moja teściowa. Po co? Żeby pomóc nam przy dziecku. Przyjechała bez zapowiedzi, a teraz absolutnie odmawia powrotu do domu.

- Może jednak powinnaś wrócić do domu. Jak będzie wyglądał dom bez ciebie? - zaczęłam wypytywać teściową.

- Wszystko będzie dobrze! Mój Kazio sam sobie ze wszystkim poradzi! Moja pomoc jest ci bardziej potrzebna! - odpowiedziała mi teściowa.

- Ale poradzimy sobie sami! Wasz dom potrzebuje kobiecej ręki! - Próbowałam zasugerować teściowej, że nadszedł czas, aby odeszła.

- Przechodzisz przez taki trudny okres! Bez mojej pomocy nie dasz sobie rady! Nie zostawię cię! - radośnie poinformowała mnie teściowa.

"Teraz jest mi trudniej, kiedy zamieszkałaś z nami! Wcześniej było łatwiej!" - pomyślałam.

I rzeczywiście tak było. W końcu, mimo że Iruś tak źle spał w nocy, miałam czas na wszystko i nie byłam tak zmęczona, jak po przyjeździe teściowej. Nie wiedziałam tylko, co zrobić, żeby teściowa w końcu poszła do siebie.

Długo zastanawiałam się nad tym, co powinnam zrobić i w końcu wpadłam na pewien pomysł.
Postanowiłam tak: skoro teściowa chce pomagać, to zmuszę ją, żeby pomagała mi przez cały dzień. Zobaczymy, jak to wyjdzie.

Następnego dnia powiedziałam teściowej:

- Mamo, postanowiłam, że pójdę do pracy, ale na razie tylko na pół etatu. W końcu jesteś tutaj i możesz być z dzieckiem, kiedy ja będę w pracy!

- O czym ty myślisz? Iruś jest jeszcze taki mały! Boję się zostać z nim sama! Nie poradzę sobie! - biadoliła teściowa.

- To nic takiego! Nie martw się! Poradzisz sobie. Na początku będę pracować tylko trzy lub cztery godziny dziennie. Ale muszę dojechać do pracy i wrócić do domu. To będzie około sześciu godzin. W porządku!

- Och, Wika, co zrobię, jeśli nagle zacznie dużo płakać? I jak go nakarmię?

- Wszystko będzie dobrze! Wszystko będzie dobrze! Bardzo dziękujemy za przybycie i pomoc!

Kiedy mój mąż wrócił do domu z pracy, teściowa natychmiast do niego podbiegła i zaczęła na mnie narzekać. Ale mój mąż stanął po mojej stronie:

- To świetny pomysł! Jeśli Wika będzie pracować, będziemy mogli zaoszczędzić pieniądze i zrobić remont! W końcu przyjechałaś tu, żeby nam pomóc, więc zajmiesz się dzieckiem!

- Ale on jest jeszcze taki mały! Tak bardzo potrzebuje mamy! - Moja teściowa nie zgodziła się.

- Ale Wiktorii nie będzie tylko przez kilka godzin! A nam przydałyby się dodatkowe pieniądze! Bardzo ci dziękuję, mamo, za pomoc! Jesteś taka pomocna! - powiedział i przytulił mamę.

Udawałam, że idę do pracy. Byłam w domu przyjaciółki lub na zakupach, ale za każdym razem, gdy wracałam do domu, udawałam, że jestem bardzo zmęczona.

Podziękowałam teściowej za pomoc, ale byłam bardzo zdenerwowana, gdy dowiedziałam się, że teściowa nie ugotowała obiadu.

- Och, przepraszam! Jestem taka zmęczona! Nie mam na nic czasu! - skarżyła mi się teściowa.

W weekendy zaczęliśmy z mężem chodzić na spacery do parku i do kina. Teściowa spędzała z wnukiem nie więcej niż godzinę dziennie. Ale teraz musiała opiekować się dzieckiem i wykonywać wszystkie prace domowe.

Była w stanie wytrzymać takie życie tylko przez dwa tygodnie. Pewnej nocy, teściowa powiedziała:

- Przepraszam was, ale muszę wracać do domu! Kazio nie poradzi sobie z naszym domem beze mnie!

My, oczywiście, udawaliśmy bardzo zasmuconych tą wiadomością, a teściowa poszła do domu.
Kiedy wyszła, odetchnęłam z ulgą. Byłam bardzo szczęśliwa, że mogę wrócić do mojego dziecka i obowiązków domowych.