W tym czasie tylko dwa razy kupił chleb i raz herbatę. I zrobił to wszystko tylko dlatego, że go o to poprosiłam.

Mam na imię Klara. Mam 32 lata. Mam własne mieszkanie, dobrą pracę i samochód. Podróżowałam do wielu krajów. Lubię też fotografię i mam wielu przyjaciół.

Niedawno byłam na ślubie mojej przyjaciółki Kariny i poznałam Wiktora. Pracuje i dobrze zarabia. Wiktor jest bardzo interesującym i dobrze wychowanym mężczyzną. Ma własne mieszkanie i samochód.

Polubiliśmy się i zaczęliśmy się spotykać. Wszystko układało się między nami bardzo dobrze, co bardzo mnie cieszyło.

Wcześniej miałam bardzo nieudany związek z młodym mężczyzną, który nie miał pracy ani własnego mieszkania. To było okropne.

Od tamtej pory postanowiłam, że nigdy nie zwiążę się z takim mężczyzną. Z drugiej strony Wiktor był zupełnie inny. Zarówno on, jak i ja dobrze zarabiamy.

Kiedy mieszkałam sama, wydawałam bardzo mało pieniędzy na jedzenie: miałam bardzo małe potrzeby. Ale Wiktor musi być bardzo dobrze karmiony. Je dużo na śniadanie i potrzebuje dużo jedzenia na kolację.

Policzyłam, ile pieniędzy wydałam w ciągu tych dwóch miesięcy na artykuły spożywcze i byłam po prostu zszokowana.

Było mi bardzo szkoda tych pieniędzy. Nie podobało mi się również to, że zawsze kupuję wszystkie artykuły spożywcze za swoje.

Chodzi o to, że kiedy zaczęliśmy mieszkać razem z Victorem, zaczęliśmy mieszkać w moim mieszkaniu. W końcu moje mieszkanie jest bliżej zarówno pracy Victora, jak i mojej.

Wiktor potrafi być bardzo uważny, czuły, delikatny i opiekuńczy. Wstaje nawet wcześnie rano i przygotowuje śniadanie. Robi kawę, tosty i smaży jajka z bekonem.

Po pracy Wiktor mnie odbiera. Potem wracamy do domu, gotujemy razem, jemy kolację i oglądamy film.

Wszystko jest w porządku, ale jedyną osobą, która zawsze kupuje artykuły spożywcze, jestem tylko ja.

Nie czuję się komfortowo, mówiąc Wiktorowi, żeby kupił zakupy spożywcze. Boję się, że pomyśli, że żałuję, że kupiłam mu jedzenie. Nie chcę stawiać go w niekomfortowej sytuacji.

Ale z drugiej strony nie rozumiem: czy sam Wiktor nie zdaje sobie sprawy, że przychodzi do domu, w którym mieszka i je za darmo?

To oczywiste, że nikt nie daje mi darmowego jedzenia w sklepie.

Kiedy zaczęłam spotykać się z Wiktorem, dawał mi kwiaty. Ale ja nie lubię kwiatów, więc poprosiłam Wiktora, żeby więcej mi ich nie dawał.

Victor nic po tym nie kupuje, nie wiem, dlaczego tak się zachowuje. Może jest po prostu chciwy? A może w ogóle nie myśli o zakupach spożywczych?

Nie chcę psuć relacji z nim, ale co najlepiej mogę zrobić? Jak mogę mu powiedzieć, że powinien sam kupować sobie artykuły spożywcze?