Faktem jest, że minęły trzy lata, odkąd zostałam wdową. Byłam bardzo samotna. Naprawdę chciałam zaprzyjaźnić się z moją synową i naprawdę miałam nadzieję, że pomogę mojemu synowi i synowej z moimi wnukami.
Ale nie udało mi się nawiązać dobrych relacji z moją synową. Dlatego starałam się trzymać z dala od życia mojego syna i jego żony.
Ale było wiele rzeczy, których nie lubiłam w synowej. Nie podobał mi się sposób, w jaki sprzątała mieszkanie.
W mieszkaniu było dużo kurzu, ponieważ rzadko sprzątała na mokro. Ale siedziałam cicho i nie robiłam jej żadnych uwag.
I nie podobało mi się, że Sonia prawie nie gotowała jedzenia. Karmiła Alka głównie półproduktami. Często chodzili do kawiarni i restauracji. A to było takie drogie.
Aby nie kłócić się z synową, często zapraszałam syna do domu po pracy. Starałam się karmić go pysznym domowym jedzeniem.
A potem były urodziny Soni. Zapytałam ją:
- Czy będziesz zapraszać gości?
- Oczywiście, że tak!
- Pozwól mi przyjść do ciebie wcześniej i pomóc ci wszystko ugotować!
-Nie, w porządku. Dziękuję, ale zamówiliśmy już kolację w restauracji. Nie chcę tracić czasu na gotowanie. Chcę dobrze wyglądać na moje urodziny. Nie chcę wyglądać jak wyciśnięta cytryna.
- Kiedy byłam młoda, gotowałam wszystko sama i wszystko mi się udawało! Jedzenie w restauracji jest takie drogie.
- Nie musisz liczyć naszych pieniędzy! Nie prosimy cię o pieniądze! Sami zarabiamy pieniądze! - Moja synowa odpowiedziała mi.
Ale ja się z nią nie zgadzam. Przecież synowa dostaje bardzo małą pensję i wydaje ją na siebie: na wizyty w salonach piękności i na ubrania. A za wszystko inne płaci mój syn.
Minęło kilka lat. W tym czasie Sonia urodziła dwoje dzieci.
Strasznie nie podobał mi się sposób, w jaki wychowywała moje wnuki. Dzieci dorastały bardzo rozpieszczone i niczego im nie odmawiano. Dzieci mogły chodzić spać o północy i w ogóle nie były przyzwyczajone do porządku. Spędzały dużo czasu z telefonami i tabletami.
A ja bałam się odezwać słowem, bo bałam się kłótni z synem i synową.
Niedawno mój syn przekazał mi straszną wiadomość. Okazuje się, że on i Sonia postanowili sprzedać działkę, którą dałam im rok temu.
Ta działka była bardzo kochana przez mojego męża. Mój mąż i ja bardzo ją kochaliśmy i często jeździliśmy tam na wakacje. Uprawialiśmy tam również warzywa i był tam bardzo ładny ogród.
Po śmierci męża przez kilka lat mieszkałam tam, ale było mi bardzo ciężko tam pracować. Dlatego dałam ją mojemu synowi. Myślałam, że będzie tam spędzał wakacje z żoną i dziećmi.
Ale Sonia nie lubi tam przebywać. Nie chce tam chodzić. Nie podoba jej się, że toaleta jest na zewnątrz, a wodę trzeba przynosić ze studni.
A fakt, że dzieci mogą tam oddychać świeżym powietrzem i pływać w czystej rzece, nie interesuje Soni. Dlatego jej syn i jego żona postanowili sprzedać działkę.
- A co z pamięcią o twoim ojcu? Myślałam, że jedziecie tam na wakacje całą rodziną!
- Nie, nie jedziemy tam na wakacje! No bo co to za wakacje?! Wolimy pojechać nad morze odpocząć! - powiedział do mnie syn.