- A przed kim zamierzasz chronić zawartość swojej lodówki?
- Przed kim, przed kim, przed moim mężem! Czasami myślę, że jeśli dojdzie do strajku głodowego, to najpierw zje mnie i moją córkę. Oczywiście nie wymiata wszystkiego, a jedynie to, co smaczne.
Na przykład między owsianką a kotletami zawsze wybierze to drugie. Może z łatwością zjeść tuzin z herbatą i nie mrugnąć okiem. Jeśli jest pieczeń, zje ją lub kurczaka.
- Po co się kłócicie, dajcie człowiekowi jeść dla jego własnego dobra, nie żal wam go?
- Wcale mi nie żal, tu nie chodzi o chciwość! Małżonek powinien zdawać sobie sprawę, że oprócz niego jestem jeszcze ja i córka i powinien o nas myśleć. Kiedy wracam do domu z pracy, on już zjadł całe mięso i kiełbasę, a ja i moja córka musimy dławić się pustą owsianką. Już dawno przestałam kupować wędliny i sery, bo i tak ich nie dostajemy. Nie kupuję też jajek, bo mój mąż i tak zjada je wszystkie.
Mąż Eleny, Andrzej, jest dość zwartym mężczyzną, kiedyś uprawiał sport i lubi jeść, ma matkę z tych, od których nie sposób odejść głodnym. Porcje jej teściowej są gigantyczne, więc Elena ma dość jedzenia na tydzień.
Elena stara się nie przejadać, nauczyła córkę, aby tego nie robiła, ponieważ dziewczęta powinny wstawać od stołu z lekkim uczuciem głodu.
Elenie udało się przyzwyczaić córkę do małych porcji, ale jej mąż miał z tym problem. Małżonkowie świetnie zarabiają, co pozwala im nie oszczędzać na jedzeniu.
Oczywiście pensja Andrzeja jest większa niż Eleny, mąż dał jej wszystkie swoje karty płatnicze, więc żona nie musi się ograniczać.
- Któregoś dnia kupiłam borówki dla córki, jadła je cały wieczór po jednej. Wiesz, ile teraz kosztują borówki, bo nie ma na nie sezonu. Postanowiłyśmy z córką, że część zje dziś wieczorem, a część jutro.
Kiedy obudziłam się rano, znalazłam puste pudełko w koszu na śmieci. Powiedziałam mężowi, że kupiłam borówki dla córki, ale sama nawet ich nie spróbowałam, więc jak mógł mieć sumienie, żeby zjeść je wszystkie?
- A czego jeszcze nie można kupić, jeśli nie ma się pieniędzy? Cóż, jeśli dziecko chce trochę, to idź i kup, w czym problem?
Andrzej nie rozumie, dlaczego jego żona jest na niego zła z powodu kilku owoców, ponieważ teraz nie ma strajku głodowego, nie ma niedoboru. Nie rozumie, dlaczego Elena nie smaży dwudziestu kotletów, tylko pięć lub sześć.
- Nie masz sumienia, zjadłeś ostatni kawałek mięsa! - Elena mówi do małżonka.
- Nie jesteś dobrą gospodynią, zawsze masz jeden kotlet na dziesięć osób.
Co w takiej sytuacji powinna zrobić? Mąż przecież zjada każdą ilość jedzenia, jaka znajdzie się w jego łapach...