Wiele razy przekonaliśmy się, jakie plusy i minusy przyniosła rządowa decyzja o wprowadzeniu nowego technologicznego tworu, jakim są teleporady. Miały one mniejszyć ryzyko przychodzenia do przychodni "bez potrzeby" w dobie największej paniki związanej z koronawirusem. Niestety okazało się, że lekarze włączyli teleporadę w stałą procedurę przyjmowania, diagnozowania i leczenia pacjentów.
Konsekwencje wprowadzenia teleporady poniosą wszyscy
Po wielu miesiącach, które dla wszystkich były męczarnią, a wielu przyniosły śmierć okazało się, że drastycznie spadła wykrywalność chorób innych, niż COVID-19, znacznie poważniejszych i bardziej zabójczych, jak nowotwory. Spowodowane to jest faktem, że lekarze zamiast spotykać się z pacjentami, diagnozowali i leczyli ich telefonicznie. Mało tego, pacjenci zmuszeni byli bardzo często do długiego oczekiwania na telefon od lekarza...
Ministerstwo Zdrowia widząc, co się dzieje postanowiło zabrać się za lekarzy, którzy w swoich przychodniach nadużywali narzędzia, jakim jest teleporada. W efekcie aż 71 umów nie zostanie przedłużonych, wiele przychodni czeka zamknięcie, a pacjenci będą musieli szukać pomocy gdzieś indziej...
W czym tkwi problem? Otóż w tym, że w wielu przypadkach zostaną zlikwidowane przychodnie, które są jedynymi punktami w danej okolicy, a w jednym z województw może dojść do likwidacji nawet kilkunastu punktów. Narodowy Fundusz Zdrowia próbuje uspokajać pacjentów twierdząc, że nikt nie zostanie bez opieki medycznej, jednak czyż nie jesteśmy przyzwyczajeni do braku opieki lekarskiej dzięki właśnie teleporadom?
W "Biznes Info" czytamy - Marek Zawadzki, lekarz rodzinny w rozmowie z portalem uznał zachowanie lekarzy za oburzające. Z kolei prezes Porozumienia Pracodawców Ochrony Zdrowia Bożena Janicka kwituje krótko: - Doszliśmy do totalnej paranoi.
Co o tym sądzicie?
O tym się mówi: Mało kto wiedział o tym, co naprawdę przechodziła księżna Diana. Bulimia to nie wszystko. O co chodzi