Kiedy Marek zadzwonił do mnie, jego głos był pełen rozpaczy. Był świeżo po rozwodzie, a jego świat rozpadł się na kawałki. Stracił dom, większość oszczędności, a czas z dziećmi został ograniczony do kilku godzin w tygodniu. Słuchałam, jak opowiada o swoim bólu, o tym, jak czuje się zdradzony przez życie. Każde słowo wbijało mi się w serce. Był moim jedynym dzieckiem, moją dumą, a teraz czułam, jak tonie.


„Mamo, nie wiem, co robić. Nie mam gdzie mieszkać, nie mam siły zaczynać od nowa...”


Nie zastanawiałam się długo. Zrobiłam to, co każda matka zrobiłaby na moim miejscu. Obiecałam, że pomogę mu stanąć na nogi, niezależnie od kosztów.


Sprzedałam mieszkanie, które z mężem kupiliśmy lata temu, by spędzić w nim starość.

Przeprowadziłam się do małej kawalerki, aby Marek mógł mieć pieniądze na wynajem nowego mieszkania. Wybrałam tańsze jedzenie, zrezygnowałam z wyjazdów i kupowania rzeczy dla siebie, wszystko po to, by wspierać go finansowo. Pomogłam mu znaleźć pracę i spłacić długi, które zostały po rozwodzie. Byłam z niego dumna, gdy widziałam, jak powoli odbudowuje swoje życie.


Pewnego dnia Marek przyjechał do mnie z nową partnerką, Karoliną. Była młodsza od niego, pewna siebie i uśmiechnięta. Cieszyłam się, że znalazł kogoś, kto przywrócił mu radość. Ale z czasem zaczęłam zauważać, że Marek coraz rzadziej do mnie dzwonił, coraz rzadziej odwiedzał. Zamiast tego Karolina zaczęła pojawiać się w jego życiu jako jedyny głos doradczy.


„Marek, twoja mama za bardzo się wtrąca” – usłyszałam przypadkiem, gdy odwiedziłam ich mieszkanie. – „Powinna zrozumieć, że musimy teraz skupić się na nas.”

Czułam, jak serce mi pęka. Po wszystkim, co dla niego zrobiłam, miałam stać się przeszkodą?
Kiedy kolejny raz zaprosiłam Marka na obiad, odmówił. Powiedział, że nie ma czasu, że musi pracować. Kiedy zaproponowałam, że sama do niego przyjadę, usłyszałam coś, czego nigdy nie zapomnę.


„Mamo, lepiej, żebyś się już nie wtrącała. Muszę skupić się na swoim nowym życiu. Karolina uważa, że twoja pomoc była dobra na początku, ale teraz robisz z siebie ofiarę. To nie jest zdrowe.”


Ofiarę? Ja, która oddałam wszystko, by mógł zacząć od nowa? Poczułam, jak łzy napływają mi do oczu. Odłożyłam słuchawkę, nie będąc w stanie dalej słuchać.


Od tamtej rozmowy Marek się nie odzywa. Karolina całkowicie odcięła go ode mnie. Słyszę o nim tylko od znajomych, którzy mówią, że radzi sobie świetnie. A ja? Ja mieszkam w małej kawalerce, której ściany przypominają mi o tym, ile straciłam.


Zastanawiam się, gdzie popełniłam błąd. Czy dałam mu zbyt wiele? Czy nauczyłam go, że miłość matki jest bezgraniczna i niewymagająca wdzięczności? Czasem myślę, że moja największa wada to kochać go bardziej, niż on kiedykolwiek potrafił kochać mnie.


Jedno jest pewne – nigdy nie zapomnę, jak moje poświęcenie obróciło się przeciwko mnie. I choć serce mi pęka, muszę nauczyć się żyć w świecie, w którym moja miłość do syna nie wystarczyła, by nas połączyć.