Stoję przy oknie w małym wynajętym mieszkaniu, wpatrując się w deszcz bębniący o parapet. Każda kropla wydaje się przypominać mi o decyzjach, które podjęłam z miłości. Decyzjach, które miały pomóc mojej córce, a które teraz zostawiły mnie z pustką. Oddałam wszystko, żeby pomóc jej po rozwodzie – moje oszczędności, czas, serce. A teraz ona mówi, że nie chce mnie więcej widzieć.


Kiedy Asia wróciła do domu po rozwodzie, była cieniem samej siebie. Mężczyzna, z którym wiązała swoje życie, porzucił ją dla młodszej kobiety. Została sama z dwójką dzieci, bez pracy, bez środków do życia. Jej oczy były pełne bólu i desperacji, kiedy po raz pierwszy spojrzała na mnie.


– „Mamo, ja nie wiem, jak sobie poradzę. Wszystko się zawaliło” – powiedziała, załamując się w moich ramionach.


Nie musiała mnie prosić. Wiedziałam, że zrobię wszystko, żeby pomóc jej stanąć na nogi. Sprzedałam swoje mieszkanie, żeby spłacić jej długi. Przeniosłam się do wynajętego pokoju, żeby oszczędzić. Zajęłam się wnukami, żeby mogła znaleźć pracę i odbudować swoje życie. Byłam z niej dumna, kiedy krok po kroku zaczęła wracać do siebie.


Przez kilka lat nasze życie toczyło się w tej symbiozie. Ja zajmowałam się domem i dziećmi, ona budowała swoją karierę. Ale z czasem zauważyłam, że coś się zmienia. Asia stawała się coraz bardziej chłodna, unikała rozmów, a jej wdzięczność zamieniła się w obojętność.
Pewnego dnia, kiedy wróciła z pracy, odważyłam się zapytać:


– „Asiu, wszystko w porządku? Ostatnio wydajesz się… daleka.”


Jej odpowiedź była jak cios.


– „Mamo, myślę, że powinnaś już wrócić do swojego życia. Nie mogę ciągle mieć cię obok. Potrzebuję przestrzeni.”


Patrzyłam na nią, nie wierząc w to, co słyszę.


– „Asiu, oddałam wszystko, żeby ci pomóc. Sprzedałam mieszkanie, poświęciłam wszystko, żebyś mogła stanąć na nogi. Teraz po prostu chcesz, żebym zniknęła?”


Jej twarz była zimna, a głos pozbawiony emocji.


– „Mamo, to była twoja decyzja. Ja cię o to nie prosiłam. Nie mogę już żyć, czując, że ciągle coś ci zawdzięczam.”


Te słowa zabolały bardziej, niż chciałam przyznać. Jak mogła tak powiedzieć? Czy zapomniała o wszystkim, co zrobiłam? Czy moja miłość stała się dla niej ciężarem, którego nie potrafiła już dźwigać?


Teraz siedzę tutaj, w mieszkaniu, które wynajęłam za ostatnie pieniądze. Asia zerwała kontakt, mówiła, że musi „odciąć się od przeszłości”, żeby zacząć nowy etap. Próbowałam dzwonić, pisać, ale każde moje próby kończyły się ciszą. Zostałam sama, z poczuciem, że straciłam nie tylko swoje życie, ale i córkę, dla której byłam gotowa zrobić wszystko.


Każdego dnia zadaję sobie pytanie: czy zrobiłam błąd, pomagając jej? Czy byłam zbyt obecna, zbyt zaangażowana? A może miłość matki zawsze jest zbyt wielka, zbyt bezinteresowna, by dzieci mogły ją zrozumieć?


Patrzę na zdjęcia wnuków, które jeszcze niedawno bawiły się obok mnie. Zastanawiam się, czy kiedyś zapytają o babcię. Czy Asia im powie, dlaczego nagle zniknęłam z ich życia. Czy kiedyś zrozumie, że wszystko, co robiłam, było z miłości – tej samej, która teraz boli najbardziej.


Nie wiem, co przyniesie przyszłość. Ale wiem jedno – nie przestanę jej kochać. Nawet jeśli ta miłość zostanie odrzucona.