Zawsze starałam się być dobrą matką. Poświęcałam się dla mojej córki, Kasi, od jej pierwszych dni życia. Gdy dorosła i zaczęła swoje życie, wciąż byłam przy niej – pomagałam, gdy straciła pracę, wspierałam finansowo, gdy postanowiła założyć własny biznes. Nigdy nie liczyłam na wdzięczność, bo uważałam, że tak po prostu powinno być.


Ale w ostatnich latach zaczęłam zauważać, że Kasia traktuje moją pomoc jako coś oczywistego. Każda rozmowa kończyła się prośbą o pieniądze. Najpierw na spłatę kredytu, potem na naprawę samochodu, a później na wakacje, bo „też jej się coś od życia należy”.

Zawsze znajdowałam sposób, by jej pomóc, choć nie raz musiałam ograniczyć własne potrzeby.


Aż do tego dnia.


Kasia zadzwoniła do mnie wieczorem, jak zawsze. Na początku rozmowa była miła – pytała, jak się czuję, co u mnie słychać. Ale po kilku minutach zaczęła mówić o swoich problemach finansowych. Opowiadała, jak ciężko jest jej spłacać długi, jak ceny wszystkiego wzrosły, jak bardzo brakuje jej pieniędzy na życie.


– „Mamo, mogłabyś mi pożyczyć 10 tysięcy? Obiecuję, że to ostatni raz,” powiedziała, z nutą desperacji w głosie.


Zamilkłam. Przypomniałam sobie wszystkie wcześniejsze „ostatnie razy” – pieniądze, które nigdy nie wróciły, obietnice, które nigdy nie zostały spełnione. W końcu zebrałam w sobie odwagę i powiedziałam:


– „Kasiu, kocham cię, ale nie mogę. Nie mam już oszczędności, a moja emerytura ledwo wystarcza na życie. Musisz znaleźć inne rozwiązanie.”


Po drugiej stronie zapadła cisza. A potem usłyszałam słowa, które rozdarły moje serce.


– „Więc jesteś egoistką, mamo. Poświęciłam ci tyle lat mojego życia, a teraz, kiedy ja potrzebuję pomocy, odmawiasz mi? Wiesz co? Nie potrzebuję takiej matki.”


Rozłączyła się, zanim zdążyłam odpowiedzieć. Zostałam sama, z telefonem w ręku, czując, jak łzy napływają mi do oczu. Czy naprawdę byłam egoistką? Czy moja odmowa oznaczała, że zawiodłam jako matka? A może Kasia po prostu nie widziała, jak wiele dla niej zrobiłam?


Przez kolejne dni nie mogłam znaleźć spokoju. Każda rozmowa, każde wspomnienie naszych wspólnych chwil, teraz wydawały się puste. Zadawałam sobie pytanie, czy powinnam była ulec. Czy moje potrzeby naprawdę miały znaczenie, skoro mogłam pomóc własnej córce?


Nie odzywała się. Mijały tygodnie, a ja codziennie sprawdzałam telefon, czekając na wiadomość, na jakikolwiek znak, że przemyślała swoje słowa. Ale cisza trwała. Czułam, jak między nami rośnie mur, który być może nigdy nie uda się zburzyć.


Pewnego dnia postanowiłam napisać do niej list. Nie wiedziałam, czy go przeczyta, ale musiałam spróbować.


„Kasiu,


Zawsze starałam się być dla ciebie najlepszą matką, jaką mogłam. Wspierałam cię, pomagałam, gdy było ciężko, i robiłam wszystko, byś mogła spełniać swoje marzenia. Ale ja też jestem tylko człowiekiem. Mam swoje granice i swoje potrzeby. Moja odmowa nie wynika z braku miłości, ale z tego, że nie mam już siły. Mam nadzieję, że zrozumiesz. Kocham cię i zawsze będę cię kochać.

Mama.”


Nie wiem, czy ten list cokolwiek zmieni. Nie wiem, czy Kasia kiedykolwiek zobaczy moją perspektywę. Ale wiem jedno – nie można dawać z siebie wszystkiego, zapominając o sobie. Bo miłość to nie tylko poświęcenie. To także umiejętność stawiania granic. Nawet jeśli serce boli.