Drugi dzień pożegnania Elżbiety Zającówny, ikony polskiego kina lat 80. i 90., odbył się 7 listopada w Krakowie. Urna z prochami aktorki, której role w takich produkcjach jak "Vabank", "Seksmisja" czy "Matki, żony i kochanki" na zawsze zapisały się w pamięci widzów, spoczęła w rodzinnym grobie na Cmentarzu Grębałów. Ostatnie pożegnanie zmarłej 66-latki było pełne wzruszeń i wspomnień, a całą ceremonię zwieńczył niezwykle symboliczny moment – bliscy i żałobnicy usłyszeli utwór "Who Wants to Live Forever" zespołu Queen, który wybrzmiał na cmentarzu tuż po złożeniu urny do grobu.


Ceremonia pożegnania Zającówny została podzielona na dwie części, by zarówno warszawska, jak i krakowska społeczność mogły oddać hołd jej pamięci. Pierwsza część odbyła się 6 listopada w Warszawie, gdzie zorganizowano mszę świętą w Kościele Środowisk Twórczych przy Placu Teatralnym. Wśród żałobników znaleźli się bliscy, przyjaciele i aktorzy z jej otoczenia – m.in. Jerzy Kryszak, Katarzyna Buttowtt, Bogna Sworowska oraz Małgorzata Potocka. Podczas mszy ksiądz Grzegorz Michalczyk w pełnych emocji słowach wspominał zmarłą, podkreślając wyjątkowość jej talentu i ciepła, jakie wniosła do życia każdego, kogo spotkała, informuje Goniec.


„Pamięć nigdy nie przeminie, ale ona też blaknie. Jesteśmy tu jako wspólnota (…) Bóg jest miłością i na wieki będzie przytulał panią Elżbietę” – mówił ksiądz, wywołując wzruszenie wśród zebranych.


Dzień później, 7 listopada, uroczystości kontynuowano w Krakowie, mieście bliskim sercu Zającówny. Ceremonia rozpoczęła się o godzinie 13:40 w kaplicy na Cmentarzu Grębałów. Po mszy świętej zmarłą odprowadzono do grobu, gdzie spoczęła w spokoju, otoczona najbliższymi i wiernymi fanami.


Wzruszający moment nadszedł, gdy po złożeniu urny żałobnicy spontanicznie zaczęli bić brawo. W ciszy cmentarza rozbrzmiał utwór "Who Wants to Live Forever" zespołu Queen – symboliczny wybór, który dodał ostatniemu pożegnaniu głębokiego emocjonalnego wymiaru. Piosenka, której tytuł można przetłumaczyć jako „Kto chce żyć wiecznie”, wprowadziła zebranych w refleksyjny nastrój, przypominając, że choć życie jest kruche, pamięć o ukochanych pozostaje wieczna.


Elżbieta Zającówna była nie tylko utalentowaną aktorką, ale także osobą o wielkiej wrażliwości i serdeczności, której odejście pozostawiło pustkę w polskiej kulturze. Jej wyraziste role i unikalny styl gry na zawsze pozostaną w pamięci widzów. Utwór Queen, który zabrzmiał podczas ostatniego pożegnania, doskonale oddał wyjątkowy charakter Zającówny – nieprzemijającą inspirację i wspomnienie osoby, która dała widzom nie tylko swoje role, ale i część siebie.