Kiedy jej córka chodziła do szkoły, kupowała jej najdroższe sukienki, aby ta była najlepsza. Płaciła za jej studia, aby Anna mogła zdobyć wykształcenie. Potem znalazła jej pracę.
Anna nigdy nie podziękowała mamie, wszystko brała za pewnik. Nadszedł czas i dziewczyna poznała młodego mężczyznę, za którego wyszła za mąż.
Lidia cieszyła się z tego wydarzenia, mimo że musiała zapłacić za to dużą sumę pieniędzy. Ale wszystko ma swój koniec.
Finansowanie skończyło się, gdy mąż Lidii miał udar, a potem drugi. Potem mężczyzna nigdy nie wstał z łóżka. Sześć miesięcy później odszedł. To było smutne, żona gorzko opłakiwała przedwczesne odejście męża.
- Mamo, nie pomożesz nam kupić mieszkania? - zawołała Anna.
- Córeczko, tatusia już nie ma, więc fundusze, które mieliśmy wcześniej, przepadły. Oddałam ci już wszystko, co mi zostało — powiedziała sfrustrowana matka.
- I co, nie ma gdzie tego zdobyć? - Anna nie mogła w to uwierzyć.
Po odmowie Lidii córka miała do niej pretensje. Myślała, że ojciec zostawił jej spadek, a matka była po prostu chciwa.
Lidia z kolei nie wiedziała, jak wybrnąć z sytuacji. W końcu postanowiła sprzedać swoje mieszkanie i przekazać pieniądze młodej rodzinie. I tak się stało.
- Mówiłaś, że nie masz pieniędzy — powiedziała złośliwie Anna, ale wzięła pieniądze.
- Musiałam sprzedać mieszkanie, przez jakiś czas będę musiała mieszkać z tobą — ubolewała kobieta. Anna zgodziła się na warunki matki. Teraz cała trójka mieszkała razem.
Kiedy mieszkanie zostało kupione i rodzina się do niego wprowadziła, dziewczyna dowiedziała się, że spodziewa się dziecka. To była radosna wiadomość dla wszystkich, zwłaszcza dla babci.
- Nie bez powodu cię karmimy, teraz przynajmniej dziecko będzie miało nianię — powiedział zięć przy kolacji.
- Cieszę się, że mogę wam pomóc — uśmiechnęła się teściowa.
Wraz z pojawieniem się dziecka w rodzinie coś poszło nie tak. Anna nagle chciała wyjść.
- Mamo, idę z dziewczynami do klubu, możesz położyć Stasia do łóżka" - powiedziała przy drzwiach wejściowych.
- Córko, zdajesz sobie sprawę, że masz rodzinę i dziecko, a wszystko, co masz w głowie, to imprezowanie — potrząsnęła głową.
- Nie twój interes — odparła Anna. Nałożyła szminkę na usta i wyszła. Zięć też potrafił zostać do późna w pracy, albo siedzieć ze znajomymi w pubie do północy.
Babcia zawsze zostawała sama z wnukiem. Chłopiec lgnął do niej, kochał ją całym sercem.
- Zabierz Stasia do przedszkola — poprosiła Anna.
- Moja dziewczynko, oczywiście, że nie jest mi trudno to zrobić, ale to wy jesteście rodzicami, nie ja — powiedziała wtedy Lidia.
- Słuchaj, żyjesz całkowicie na nasz koszt, nie wstyd ci tak mówić — odpowiedziała jej dziewczyna, nie otwierając oczu.
- Jak ci nie wstyd tak mówić o własnej matce — w oczach Lidii pojawiły się łzy.
Wzięła wnuka za rękę i zaprowadziła do przedszkola.
- Babciu, nie płacz — powiedział na ulicy
- Już po wszystkim — uśmiechnęła się do wnuka.
- Zobacz, co zrobiłaś — krzyknął na nią zięć, gdy Staś wrócił z przedszkola w podartych spodniach.
- Nie rozumiem, czym zawiniłam — kobieta chwyciła się za serce.
- Dlaczego mu je założyłaś? - zapytał młody mężczyzna.
Nadszedł czas pójścia do szkoły. Pierwszego września chłopiec poszedł, jak zwykle, z babcią za rękę.
Jeśli chłopiec dostawał uwagi lub złe oceny, to była wina Lidii. W jakiś sposób policzyła to, co udało jej się zaoszczędzić i zdała sobie sprawę, że wystarczy jej na jednopokojowe mieszkanie w starym domu.
Tak też zrobiła. Kiedy wszystkie dokumenty były gotowe, kobieta zebrała rodzinę.
- To koniec, moi drodzy, wasze cierpienie się skończyło, wyprowadzam się — powiedziała, uśmiechając się.
- A dokąd? - zapytała Anna.
- Kupiłam małe mieszkanko, będę tam mieszkać — powiedziała z dumą babcia.
- Tak, a ona mówiła, że nie ma pieniędzy, wydaje je na lewo i prawo — powiedziała Anna z obrazą.
- Dlaczego mnie obrażasz? - Lidia potrząsnęła głową.
- Idź, gdzie chcesz — odparła jej córka.
- Chciałam, żebyśmy usiedli przy stole i porozmawiali, ale ty nawet tego nie potrafisz. Myślisz tylko o pieniądzach i nie masz szacunku dla starszych — powiedziała Lidia pod nosem, ale tak, by wszyscy ją usłyszeli.
- Babciu, idę z tobą — Staś stał na korytarzu, a obok niego torba z rzeczami.
- Więc także nastawiłaś syna przeciwko nam — Anna chciała rozpocząć kłótnię.
- Dokonał własnego wyboru — powiedziała kobieta, nie odwracając się.
- Staś — matka odezwała się do syna.
- Jesteś zła i w ogóle mnie nie zauważasz, a babcia zawsze jest przy mnie — spojrzał na Annę i wyszedł z mieszkania z Lidią za rękę...