- Dostaliśmy najmniejszy pokój, bo teściowa nie chce się zamienić dla zasady — wzdycha 27-letnia Zosia.
Mąż Zosi jest właścicielem ⅓ mieszkania rodziców, więc ma pełne prawo tu mieszkać. Jednak Zosia nie chce mieszkać w małej klitce.
Uważa, że jej teściowie powinni się z nimi zamienić, ponieważ wkrótce urodzi im się wnuk. Pokój jest tak mały, że nie zmieści się w nim nic poza szafą i kanapą. Gdzie mają postawić łóżeczko dla dziecka?
- Kiedy nie byłam w ciąży, nic mi nie przeszkadzało. Wracaliśmy z mężem do domu tylko na noc. Ale teraz zdałam sobie sprawę, że nie ma możliwości, abyśmy zmieścili się tam we trójkę — mówi oburzona Zosia.
Zosia nie wie nawet, gdzie umieścić wszystko, czego potrzebuje dla swojego przyszłego dziecka. Chciałaby kupić specjalną komodę, ale zdaje sobie sprawę, że nie ma gdzie jej postawić. Chciałaby znaleźć miejsce na łóżeczko.
- Teściowa zasugerowała, żeby postawić łóżeczko na środku pokoju, tak żeby było przejście. Powiedziała, żeby kupić łóżeczko na kółkach, bo łatwiej je przesuwać z boku na bok. Jeśli trzeba otworzyć szafę, łóżeczko będzie przeszkadzać. Rzeczy matki mojego męża również są tam ułożone, a ona nie może ich zabrać — mówi Zosia.
Ostatnio krewna powiedziała, że można obejść się bez łóżeczka. Powiedziała, że małe dzieci i tak śpią z rodzicami, ale Zosia chciałaby od razu przyzwyczaić syna do osobnego miejsca do spania, żeby później nie było problemów.
Jednak jej teściowie nie zamierzają zamienić się pokojami i przyczynić się do rozwiązania problemu. Zosia naciskała już na męża i poprosiła go, aby porozmawiał z rodzicami.
Chciałaby przenieść się do większego pokoju po urodzeniu dziecka. Ale oni nawet nie chcą o tym słyszeć.
Chodzi o to, że mogą przyjmować gości w salonie, ale jeśli przeniosą się do "pokoju dziecinnego", to co wtedy? Nie mają gości zbyt często, ale jednak.
Jednak Zosia nie uważa tego za argument i nadal naciska na zamianę. Zaczęła nawet ronić łzy, aby zmanipulować krewnych męża, ale nic nie działa.
Teściowa nie jest zbyt zadowolona ze wspólnego mieszkania z synową. Wiadomość o ciąży również przyjęła chłodno, bo nie rozumie, jak można urodzić dziecko bez dachu nad głową.
Wyzywająco dokonała remontu w swoim pokoju, aby uświadomić Zosi, że nie będzie tam wstępu dla jej przyszłego wnuka. Podczas gdy młoda para nie może rozwiązać kwestii mieszkania, ponieważ młody mąż sam nie zaciągnie kredytu hipotecznego, Zosia nie jest zadowolona ze wszystkiego.
Siedzi na urlopie macierzyńskim, nie zarabia pieniędzy i nadal stawia swoje warunki. Dobrze, że w ogóle ją wpuścili, prawda? Co o tym sądzicie?