Jej mąż był zamożny, ciągle wyjeżdżał na wakacje za granicę, kupował drogie markowe rzeczy, chodził do restauracji. Oczywiście nie miała czasu dla biednej matki.

Potem stan zdrowia matki pogarszał się. Zaczęła dzwonić do mnie i mojego męża, abyśmy z nią zamieszkali, ponieważ nie chciała zostać sama.

Lekarze zalecili mojej mamie, aby spędzała więcej czasu na świeżym powietrzu. Dowiedziałam się również, że jestem w ciąży.

Wtedy zdecydowaliśmy, że kupimy prywatny dom, sprzedaliśmy mieszkanie mojej mamy, a także nasze z mężem. I wtedy pojawiło się pytanie, na kogo zapisać ten dom. Moja mama powiedziała do mnie:

- Zapiszemy go na twoje nazwisko. Twoja siostra ma zamożnego męża, więc to on powinien kupić jej mieszkanie. W przeciwnym razie, kiedy odejdę, ona od razu przyjdzie odebrać spadek.

Zgodziliśmy się. Wyłożyliśmy też pieniądze na zakup domu. Nawet remont przeprowadziliśmy za nasze pieniądze. Przez cały ten czas moja siostra nie dawała żadnych znaków życia.

Mój małżonek i ja utrzymywaliśmy matkę, a ona pomagała nam opiekować się dzieckiem. Aż pewnego dnia moja siostra zadzwoniła do mnie i powiedziała, że sprawy mają się źle, a jej mąż ją zostawił i teraz ona i jej dziecko są bezdomni.

Wszystko dlatego, że jej mąż zapisał wszystko na swoją matkę. I wtedy zobaczyłam jej syna, chłopiec w ogóle nie przypominał jej męża, był śniady i ciemny, podczas gdy jej mąż był jasny.

Zabraliśmy ją więc do naszego domu. Mamy duży dom, więc mogliśmy ją przyjąć. Jej były małżonek odmówił płacenia alimentów:

- Dlaczego mam płacić alimenty na dziecko, które nie jest moje? Zrobiłem test DNA, który wyraźnie wykazał, że nie jest moje. Powinna więc otrzymywać alimenty od mężczyzny, z którym spłodziła dziecko.

W tamtym czasie w domu nie działo się najlepiej. Siostra, przyzwyczajona do dobrego życia, nigdzie nie pracowała, nie starała się o wypłatę od państwa, bo nie uważała tego za konieczne, jednocześnie pożyczała pieniądze, wychodziła do sklepów, kupowała sobie rzeczy. Utrzymywaliśmy ją z mężem.

A potem przestaliśmy pożyczać jej pieniądze, więc ukradła pewną kwotę. Potem była awantura. Powiedziała nam, że mieszka w swoim domu, więc może zabrać wszystko bez pozwolenia.

- To ty zmusiłaś matkę, by przepisała dom na ciebie. A co z tym, że ja też jestem jej córką! To miał być mój udział!

- Nie powinnaś była zdradzać męża!

A potem zaczęła nam mówić, że miała wypite i wykorzystana. Nie mówiła poważnie. Nie uwierzyłam jej, ale z jakiegoś powodu moja matka uwierzyła i zaczęła współczuć mojej siostrze.

Matka powiedziała mi później: - Moja córka nie ma gdzie mieszkać. Oddaj mi moją część pieniędzy. Albo spłać hipotekę na mieszkanie, by twoja siostra zamieszkała w tym mieszkaniu.

- Chcę mieszkanie z dwiema sypialniami! - krzyknęła siostra. Poprosiliśmy więc rodziców męża o pomoc. Wyjaśniliśmy im wszystko, a oni dali nam pewną sumę pieniędzy.

Kupiliśmy więc mieszkanie, do którego przeprowadziliśmy mamę i siostrę. Powiedziały nam, że musimy je utrzymywać.

Śmialiśmy się z mężem, bo wystarczy, że spłacamy ich kredyt hipoteczny. Wyrzuciliśmy je z podwórka. I to mama złożyła doniesienie na policję, że wyłudziłam od niej dom.

Jestem naprawdę zszokowana. Tak się robi dobro dla ludzi. Muszę to wszystko natychmiast załatwić. A potem eksmituję je z mieszkania.