Mój mąż mówi, że jego mama taka jest, bo zawsze żyła biednie i skromnie. Ale dla mnie to wcale nie usprawiedliwia jej ostatniego czynu.


Kiedy odwiedzamy moją teściową, zawsze nosimy własne jedzenie. Długo zajęło mi przyzwyczajenie się do tej zasady, ale teraz jest to dla mnie na porządku dziennym. To, co przynosimy, ona serwuje. Nie pamiętam, żeby dawała nam coś do jedzenia.


Nawet w święta teściowa nic nie gotuje i nie zawraca sobie tym głowy. Może upiec ciasto, ale to jej maksimum. W takim przypadku będzie cały wieczór biadolić ile to wydała, więc łatwiej nam przynieść ciasto ze sobą.


Jeśli przychodzą do niej wnuki, nigdy ich nie karmi. Jej emerytura jest zbyt niska, więc nie zamierza na nie wydawać. Kiedy znaleźli słoik dżemu malinowego w jej skrytce i zjedli go, zrobiła taką scenę!


Chciwa i żądna pieniędzy kobieta... Nie mam innego wytłumaczenia. Jest jak samotny miliarder, marnieje nad swoim bogactwem i myśli, że zabierze je ze sobą do następnego świata.


Kiedyś mój mąż i ja mieliśmy wakacje, więc postanowiliśmy pojechać na wyprawę z przyjaciółmi. Ponieważ nikt nie zabierał dzieci, postanowiliśmy zostawić nasze w domu. Planowaliśmy zabrać je do mojej mamy, ale zachorowała tuż przed wyjazdem. Zostawiliśmy więc wnuki z moją teściową.


Teściowa jest chciwa, ale kocha swoje wnuki. Daliśmy jej pieniądze na zakupy i rozrywkę dla dzieci, więc byliśmy pewni, że wszystko pójdzie gładko. Jednak mocno się przeliczyłam...


Moja teściowa zdecydowała się zamieszkać u nas, żeby nie musieć dźwigać rzeczy i zabawek dzieci. Zaopatrzyłam lodówkę w jedzenie, by nie musiała się o nie martwić przynajmniej przez kilka pierwszych dni.


Poprosiłam, by pilnowała jedzenia dla dzieci, by później nie było problemów. Daliśmy jej wystarczająco dużo pieniędzy, ponieważ chcieliśmy, aby nasi synowie dobrze się bawili przez te 10 dni, a nie byli zamknięci.


Dzieci nie skarżyły się nam przez telefon. O wszystkim dowiedzieliśmy się po powrocie do domu. Gdy tylko moja teściowa nas zobaczyła, natychmiast zabrała swoje rzeczy i pobiegła do domu, powołując się na pilne sprawy.


Okazało się, że teściowa karmiła dzieci makaronem instant. Nie kupowała normalnych produktów i niczego nie gotowała. Z mięsa chłopcy jedli tylko parówki, warzyw i owoców w ogóle nie było w ich diecie.


Dzieci powiedziały mi, że ich babcia oszczędzała na wszystkim. Nie kupowała im nawet bananów, bo "były drogie". Dzieci cały czas siedziały w domu. Nigdy nie zabrała ich do parku, kina czy centrum rozrywki. A gdzie podziały się pieniądze, które zostawialiśmy.

- Nowa pralka jest ważniejsza niż "zachcianki" wnuków! Weź pod uwagę, że płaciłaś mi za opiekę nad dziećmi! - powiedziała krewna w swojej obronie.


Szczerze mówiąc, byłam tak przerażona, że nawet nie wiedziałam, co jej odpowiedzieć. Postanowiłam, że nie będę już polegać na teściowej. Wolę zabierać dzieci wszędzie ze sobą, niż ryzykować ich zdrowie. Pralka jest dla niej ważniejsza niż wnuki. W ogóle o nich nie myśli.


Jak mogła zrobić coś tak podłego? Ukradła pieniądze i jest z tego powodu szczęśliwa. Najwyraźniej żądzę zysku ma we krwi.