Praktycznie się nią nie zajmuje. Nie, nie chodzi o to, że ją zaniedbuje. Karmi córkę, daje jej pić, ubiera ją, zabiera na spacer. Ale robi to wszystko bez entuzjazmu, z niezadowoloną miną.
Zawsze mówi, że ma wszystkiego dość. Cały dzień dziewczyna spędza z telefonem w rękach. Zawsze surfuje po Internecie. W każdej wolnej chwili chwyta za telefon.
Teściowa nie wie, z kim synowa się komunikuje i co robi w Internecie. Wydaje się, że urodziła dziecko, gdy była już niemłoda, po trzydziestce. Zrobiła to świadomie.
Chciała mieć dziecko, a teraz czuje się tak, jakby bawili się w macierzyństwo. I tyle, nie interesuje jej już ta gra. A może spodziewała się czegoś innego po swoim nowym statusie.
Ola chciałaby spędzać czas z wnuczką, ale nie może. Mała dziewczynka jest zainteresowana wesołą i towarzyską babcią. Ciągnie ją do niej. Krysi się to nie podoba. Ciągle są kłótnie na tym tle.
Pierwszy konflikt miał miejsce, gdy dziewczynka była malutka. Babcia kołysała dziecko w ramionach. Śpiewała piosenki. Synowa była zła, że córka nie leżała potem w łóżeczku.
Poprosiła ją, żeby więcej nie dotykała dziecka. Stopniowo babcia została odsunięta od wnuczki. Mogła komunikować się z dziewczynką tylko na spacerach.
I to nie codziennie, żeby się nie przyzwyczaiła. Raz w tygodniu byłoby w porządku. Ale mimo to dziewczynka zobaczyła babcię i podbiegła do niej radośnie.
Krysi oczywiście się to nie podobało, ale tolerowała to. W milczeniu obserwowała, jak babcia z wnuczką formuje babki z piasku, łapie małą na zjeżdżalni, buja na huśtawkach.
Dziewczyna w tym samym czasie siedziała na ławce, wpatrując się w swój telefon. Ola powstrzymuje się jak może, starając się nie zaogniać sytuacji, aby nie zostać rozdzieloną z wnuczką.
Próbowała działać przez syna, ale on też nie chce walczyć. Nie ma czasu zagłębiać się we wszystkie problemy. Ma dużo pracy. Pracuje przez cały dzień i podjął kilka prac na pół etatu. Wraca do domu, dziecko śpi. Nie wie, co dzieje się w ciągu dnia.
Czasami cierpliwość Oli wyczerpuje się i kobieta traci panowanie nad sobą. Na ostatnim spacerze wybuchła kłótnia.
Kobieta opowiadała wierszyk o niedźwiedziu z szyszką. Mała dziewczynka zaczęła go z przyjemnością powtarzać.
Teściowa powiedziała Krysi, że dziecko jest teraz w takim wieku, że trzeba ją wszystkiego uczyć, bo chwyta w lot. Czas będzie stracony, nie da się tego nadrobić.
Synowa powiedziała, że sama sobie poradzi. Ona nie potrzebuje rad. Jest ona właściwa tylko wtedy, gdy się o nią poprosi. Wie, czego dziecko potrzebuje.
Może dziewczyna wie, ale wnuczka z jakiegoś powodu powiela wszystko, czego nauczyła się od babci: wiersze, piosenki, wyliczanki...
Tego, czego nauczyła ją matka, nie widać. Jak przekazać młodej mamie znaczenie rozwoju?