Oczywiście przed rozwodem było zupełnie inaczej. Teraz jeszcze łatwiej mi oddychać. Chcę opowiedzieć swoją historię. Być może do kogoś ona trafi.

Dlaczego jeśli kobieta nie chce wyjść za mąż, jest uważana za wadliwą? Dlaczego uważamy, że sensem życia są dzieci i służenie mężowi? Podczas gdy mężczyznom pozwala się na karierę i samorozwój.

Zdecydowałam, że nie wyjdę ponownie za mąż. I chcę wyjaśnić swoją decyzję. Pracowałam w dobrej firmie i zawsze bardzo przyzwoicie zarabiałam.

Większość rodzinnych wydatków pokrywała więc moja pensja. Mój mąż pracował na pół etatu tu i tam i przez lata nie mógł znaleźć stabilnej pracy. Zarabiał grosze.

Nie przeszkadzało mu to jednak w ciągłym kontrolowaniu moich wydatków i wytykaniu mi rozrzutności. Nawet kosmetyków i środków higieny osobistej z jakiegoś powodu nie wolno mi było kupować.

Twierdził, że za dużo wydaję na siebie. Chociaż nie mieliśmy dzieci, nadal nie mogę zrozumieć, dlaczego tak mówił. Oczywiście bardzo mnie to zdenerwowało.

W końcu zmieniłam się w zupełnie nieatrakcyjną ciotkę. Nigdy tyle nie ważyłam. Zarośnięte brwi, odrosty na głowie, brak manicure, stare znoszone ubrania, brzydkie buty sprzed 10 lat...

Nie mogłam nawet spotykać się z przyjaciółmi. Na początku mój mąż był zazdrosny, że spędzam z nimi czas. A potem wstydziłam się tak do nich chodzić.

Moja samoocena była niska, ale mój małżonek regularnie spotykał się z przyjaciółmi na piwo podczas oglądania piłki nożnej. Używał też moich pieniędzy, by kupować sobie różne rzeczy.

Nie przeszkadzało mu, że zabraniał mi wydawać pieniądze na siebie. Wciąż nie mogę uwierzyć, że dał mi rozwód. Chociaż sąsiedzi mówią, że wziął sobie kochankę.

Szczerze mówiąc, już go nawet nie nienawidzę. Po rozwodzie poczułam się jak nowo narodzona. Nauczyłam się cieszyć życiem, powoli zaczęłam wydawać na siebie pieniądze i poczułam się piękna.

Po kilku miesiącach 10 kilogramów zniknęło samo. Strzygłam się, farbowałam włosy, miałam piękny manicure i kupiłam 4 cudowne sukienki. Nie poznawałam siebie w lustrze.

A w pracy obsypywali mnie komplementami. W końcu mogłam znów poczuć, że żyję. Jakże tęskniłam za wolnością i niezależnością...

Zaczęłam znów spotykać się z przyjaciółmi. A nawet chodzić na romantyczne randki! Ale mężczyźni w moim wieku są zaniedbani, grubi i nudni. Nie szukają żony, tylko gosposi.

Ale nie spieszy mi się do małżeństwa. Już raz tam byłam. Dziękuję, to wystarczyło. Teraz chcę miłości, pełnego życia i prawdziwego szczęścia.

Przestałam sprzątać mieszkanie, raz w tygodniu korzystam z usług firmy sprzątającej. Gotuję tylko wtedy, gdy jestem w nastroju. Chodzę więc do kawiarni lub zamawiam jedzenie z sąsiedniej restauracji.

Żyję dla siebie i czuję się jak królowa. Teraz zdaję sobie sprawę, jakim ciężarem było dla mnie małżeństwo. Oczywiście nie narzucam nikomu mojego wyboru.

To moje osobiste doświadczenia i subiektywne wnioski. Chcę, tylko aby każda dziewczyna i kobieta sama zdecydowała, jak chce żyć. Dlatego życzę Ci prawdziwego szczęścia i harmonii z samą sobą.