Moja synowa niedawno ukończyła studia nauczycielskie. Pracuje jako nauczycielka. Z reguły wraca do domu bliżej trzeciej po południu. Przebiera się i idzie prosto do łóżka.

A wszystko, co miała na sobie, bluzka, spódnica, rajstopy, natychmiast leci do prania. Cała jej garderoba to jedna wielka bryła.

Spodnie nigdy nie są wywrócone na lewą stronę, rajstopy niewyciągnięte się z dżinsów. Co więcej, kiedy synowa pierze, wszystko wrzuca do pralki, jak leci.

Wygląda na to, że nigdy nawet nie słyszała o sortowaniu rzeczy. Cóż, nie mogę reedukować wiejskiej synowej.

Kiedy Kasia zamieszkała z nami, wyjaśniłam jej, jakie rzeczy należy wywrócić na lewą stronę. Pokazałam jej, jak używać worków do prania i jak włączyć pralkę.

Czasami pakowała wszystkie swoje ubrania i kiedy wracała do mamy, dawała jej je do wyprania. Potem przynosiła czyste i wyprasowane pranie.

Porozmawiałam z nią i powiedziałam, że nie ma sensu zawracać mamie głowy. W końcu mamy własną pralkę. I zawsze mogłam jej pomóc, gdyby tego potrzebowała.

Tak więc wczoraj znalazłam kolejną stertę pomieszanych ubrań w koszu na pranie. Rajstopy były w dżinsach. Bluzki zmieszane z bielizną i koszulami. Czarne rzeczy w stosie z białymi. Podsumowując, czysty chaos.

Kiedy zobaczyłam synową w kuchni, próbowałam z nią porozmawiać, ale moje wysiłki poszły na marne. Wyjaśniłam, że musi przejrzeć i posortować rzeczy, ale ona nawet mnie nie słuchała.

Patrzyła na mnie jak na służącą. Nałożyła jedzenie na talerz i poszła do swojego pokoju. Gotowanie także sprawia jej trudność. Pomimo tego, że dziewczyna dorastała na wsi, nie wie, jak gotować. Ale nie ma nic przeciwko pomaganiu mi w gotowaniu.

To prawda, nawet tutaj nie jest bez ekscesów. Ona zawsze zostawia "oczy" w ziemniakach. Chociaż za każdym razem proszę ją, żeby je wycinała. Ale nikt mnie nie słyszy. To jak rzucanie grochem o ścianę.

Więc za każdym razem muszę sama kończyć jej pracę. W naszej rodzinie wszystkie dania mięsne podawane są z dodatkami. Kasia woli jeść bez dodatków. Nie ma znaczenia, czy to kurczak czy kotlety. Bez dodatków te same kotlety mogą być dwa razy droższe, bo zjada ich więcej, by się najeść.

Oczywiście, nie oszczędzam na mięsie dla moich dzieci. Ale musimy bardziej racjonalnie podchodzić do jedzenia.

Poza tym kiedy syna nie ma w domu, Kasia może puszczać głośną muzykę. Nie myśli o nikim poza sobą. Nie jest sama w mieszkaniu. Nie reaguje na moje prośby o ściszenie. Sąsiedzi zaczęli narzekać na hałas. Powiedziała, że ma prawo hałasować do dziesiątej w nocy.

To rodzaj drobnej uciążliwości, która przeszkadza w życiu. Czasami myślę, że ona celowo tak się zachowuje.

Nie zakręca kranu w łazience czy kuchni, nie gasi światła. I zostawia góry brudnych naczyń, których nie zadaje sobie trudu umyć.

Ale na szczęście wkrótce się wyprowadzi. Daliśmy synowi mieszkanie. Wkrótce skończą remont i się wyprowadzą.

Syn jest jedynym właścicielem mieszkania. Czuję, że ich związek nie skończy się dobrze. Postanowiliśmy więc z mężem trochę się zabezpieczyć.

Bardzo kocham moje dzieci i zawsze szanowałam ich wybór. W zamian ja również chcę być szanowana. I nie rozumiem, kiedy moja dobroć spotyka się z chamstwem.