Mój były mąż nawet nie wspomniał o dziecku, w przeciwieństwie do mojej teściowej. Pozwoliłam jej przyjść, dlaczego miałabym odmówić? Dała mi pieniądze, zabawkę i słodycze. Poszłyśmy na spacer do parku, a potem do domu. I to było to! - narzeka 30-letnia Daria.

- Co?

Moja mama była wściekła, kiedy zobaczyła mnie i Julię. Powinnam odepchnąć ją, rzucić jej w twarz prezentem, talerzami i powiedzieć wszystko, co o niej myślę.

- Krytykować prezent?

- Tak, widzisz, to tania zabawka. Nasza dziewczyna nie jada takich słodyczy, a ona mogła dać więcej pieniędzy. - Mama cały wieczór bełkotała! Powiedziała, że to tandetny prezent, a ja rzuciłam się jej w ramiona. Tam jest dobra babcia, a tu zła. Chyba zapomniała, jak wróciła do domu bez pieniędzy...

Daria rozwiodła się w zeszłym roku. Jej były mąż nie był gotowy na poważny związek, więc ich rodzina się rozpadła. Zdał sobie sprawę, że życie bez żony i dziecka jest łatwiejsze, przyjemniejsze i bardziej ekonomiczne. Mężczyzna po prostu spakował swoje rzeczy i opuścił mieszkanie, które było zarejestrowane na jego matkę.

- Nie miałam dokąd pójść, byłam po prostu otępiała" - skarży się dziewczyna.

Rozwodem zajął się prawnik teściowej. Nie jest jasne, dlaczego wydali pieniądze, ponieważ małżonkowie nie mieli wspólnie nabytego majątku. A mąż nie potrzebował dziecka. Mieszkanie i samochód należały do rodziców, a ich syn nie miał nic.

Daria była skromną dziewczyną, więc nie żądała niczego od tej rodziny. Poprosiła tylko teściową, aby pozwoliła jej mieszkać w mieszkaniu do końca urlopu macierzyńskiego. Daria nie chciała mieszkać z matką, ponieważ ta ma złożoną osobowość. Julia jednak jej odmówiła.

Żona jej syna nie była ani pierwsza, ani ostatnia. Teściowa nie była w stanie pomieścić ich wszystkich, więc poprosiła o opuszczenie lokalu.

- Pomogła mi w przeprowadzce. Wynajęła pracowników, którzy wszystko dokładnie spakowali, przewieźli, a następnie złożyli u mojej mamy. Teściowa pozwoliła mi zabrać z mieszkania wszystko, co chciałam, ale ja przeniosłam tylko swoje rzeczy.

- Tak, to trudna sytuacja.

Od ośmiu miesięcy Daria mieszka z matką w jednopokojowym mieszkaniu. Jej mąż płaci alimenty, ale są one skromne. Daria i jej matka same zajmują się utrzymaniem wnuczki, nikt nie wychodzi z inicjatywą. Ojciec w ogóle nie interesuje się życiem córki. Tylko babcia pamiętała o dziewczynce.

Daria postanowiła nie protestować. Ale jej matka była temu przeciwna. Dziewczyna wiedziała, że przyjmie tę wiadomość z agresją, więc spotkała się z teściową na neutralnym terytorium.

- Przyjechała BMW i dała dziecku chińskiego misia" - oburzyła się kobieta.

Stała na swoim stanowisku i twierdziła, że jej syn i jego matka to bezwstydni ludzie. W dodatku uznała, że jej córka jest zdrajczynią, bo pozwoliła wnuczce wyjechać do innej babci. Rodzicielka zrobiła Darii skandal, nawet wygoniła ją z domu, ale ta nie miała dokąd pójść.

Czy Daria naprawdę nie ma dumy? Czy warto wznowić komunikację z teściową? Kto ma rację w tej sytuacji?