Nie chce się przemęczać, bo dobrze jej żyć pod skrzydłami mamy. A ja nie jestem jeszcze stara, chcę mieć prywatne życie.

Wszystko odpowiada mojej córce. Mimo że mieszkamy w dwupokojowym mieszkaniu, dla dwóch osób jest ciasno, zwłaszcza że bardzo się różnimy. Potrzebuję osobistej przestrzeni i spokoju, jestem zmęczona jej ciągłymi pytaniami i hałasem dochodzącym z jej pokoju.

Ma możliwość zamieszkania osobno, ale po prostu nie chce. Kupiłam to mieszkanie na własną rękę. Sprzedałam jednopokojowe mieszkanie rodziców, pożyczyłam pieniądze od znajomych i kupiłam dwupokojowe. Zawsze pracowałam i myślałam o przyszłości, więc zaoszczędziłam przyzwoitą sumę pieniędzy.

Istnieje możliwość zakupu małej kawalerki lub zainwestowania tych pieniędzy w kredyt hipoteczny. Moja córka odmawia, nie bardzo ją obchodzi kwestia mieszkaniowa. Najwyraźniej taki układ nie odpowiada tylko mnie.

Mamy różne harmonogramy, rytmy i hobby, więc trudno jest dogadać się pod jednym dachem. Ja jestem skowronkiem, a ona sową. Ja chcę iść spać o 21, a ona zaczyna być głośna i aktywna. Nie pozwala mi normalnie odpocząć, zawsze jestem zmęczona i niezadowolona.

Cały dzień jestem w pracy, a córka pracuje zdalnie. Nie mogę być sama w domu i cieszyć się ciszą. Rzadko wychodzi z przyjaciółmi, ale często przyprowadza ich do naszego domu. O jakiej prywatności możemy rozmawiać?

Mam 51 lat. Chcę zbudować związek z mężczyzną, ale nie mogę tego zrobić przy mojej córce. Ona z nikim się nie spotyka, koresponduje tylko z kilkoma facetami w internecie, więc perspektywa poślubienia jej jest zwodnicza.

Powiedziałam jej wprost, że czas się rozstać, ale ona wzrusza ramionami i mówi, że jest jej dobrze tak, jak jest. Oczywiście, że jest. Mama sprząta, gotuje, pierze, kupuje wszystko —

Wiktoria żyje ze wszystkiego. Nie może nawet zanieść rzeczy do pralki. Nigdy nie kupuje chleba — a moja pensja, nawiasem mówiąc, nie wystarcza na utrzymanie tak dorosłej dziewczyny.

Poskarżyłam się siostrze. Zasugerowała, żebym wzięła pieniądze i kupiła sobie kawalerkę. Ale dlaczego miałabym rezygnować z mieszkania, w które włożyłam całą duszę? Mieszkałam w nim, inwestowałam w nie, a teraz mam się przeprowadzać do nowego miejsca?

Nie ma mowy! Nie wiem już nawet, co robić. Jak mam zmusić córkę do wyprowadzki? Nie jest tu nawet zameldowana, mogłabym ją po prostu eksmitować, ale sumienie mi nie pozwala.

Bardzo ją kocham, ale jestem zmęczona. Jak mogę utrzymać z nią dobre relacje i przekonać ją do wyprowadzki?