Postanowiłam, że będę chodziła na spacery do parku, będę oglądała telenowele. Zamierzam cieszyć się życiem. Ale nie mogę tego zrobić, ponieważ nie mam wystarczającej emerytury na normalne życie.

Starcza mi tylko na jedzenie i lekarstwa, a muszę naprawić zęby i chciałabym gdzieś odpocząć. Chciałabym też kupić nowe ubrania. Kiedyś moja pensja wystarczała na wszystko.

Mój syn jest już żonaty, dobrze zarabia i mieszka oddzielnie. Więc przez wiele lat wydawałam całą pensję na siebie.

Piotr i jego żona spłacają kredyt hipoteczny, ale robią to bez trudu i bez oszczędzania. Mają wystarczająco dużo pieniędzy na ubrania i wakacje. Celowo obliczyli to w taki sposób, aby móc normalnie żyć.

Być może postąpili słusznie, bo życie jest jedno. Mój syn i jego żona mają jeszcze dwa lata na spłatę kredytu hipotecznego. A potem chcą mieć dziecko.

Wcześniej Sandra chce pójść do szkoły jazdy, żeby zrobić prawo jazdy. Piotrek chce kupić samochód dla swojej żony.

Mógłby mi pomóc z pieniędzmi, przynajmniej czasami dawać mi jakąś kwotę. Ale tego nie robi. Proszenie syna o pieniądze sprawia, że czuję się niekomfortowo, więc zaczęłam robić aluzje.

Zaczęłam mówić, że moja pralka nie pierze dobrze, że muszę pojechać do siostry na urodziny, ale muszę kupić dobry prezent, a nie mam na to pieniędzy.

Myślałam, że mój syn pomoże mi z pieniędzmi. Ale zamiast tego zrobił coś zupełnie innego: znalazł mi pracę na pół etatu! Pewnego dnia powiedział mi:

- Mamo, zawsze narzekasz, że nie masz wystarczająco dużo pieniędzy na życie. Teraz już wiem, skąd je wziąć. Mam kolegę, jego żona niedługo kończy urlop macierzyński. Szukają niani dla swojej trzyletniej córki. To idealna praca dla ciebie!

Byłam w szoku, kiedy o tym usłyszałam. Nie będę niańczyć mojego wnuka, a co dopiero obce dziecko. A teraz mój syn oferuje opiekę nad trzylatką kogoś innego.

- Zwariowałeś? Nie mam już siły i zdrowia do pracy! Dlatego właśnie rzuciłam pracę! A ty chcesz, żebym opiekowała się małym dzieckiem!

- Dobrze byś zarabiała na życie! A dziewczynka jest już duża, bo ma już trzy lata. Jakie mogą być z nią trudności? - powiedział mój syn. On nie ma pojęcia, jak trudno jest z małym dzieckiem.

- Małe dziecko to taka odpowiedzialność! Trzeba ją cały czas pilnować, żeby nie wpadła w jakieś kłopoty! Nie jestem gotowa na taką odpowiedzialność. A moje zdrowie mi na to nie pozwala! - odpowiedziałam synowi.

Byłam bardzo obrażona na syna. Miałam nadzieję, że pomoże mi z pieniędzmi. Ale zamiast tego zaproponował mi pracę. I to jaką! Opieka nad dziećmi!