Piotr był zgryźliwym staruszkiem, który mieszkał samotnie na pierwszym pietrze bloku. Osiedle nie było duże, więc wszyscy mieszkańcy się znali, a szczególnie ci, którzy mieszkali tam od dekad. Senior nie lubił przyjmować gości, gdyż trtoskę swoich dzieci uznawał za ograniczanie jego swobody.
Niezwykłe spotkanie
Bliscy przestali go odwiedzać tak częśto, jak wcześniej, gdy żyła jeszcze jego żona Matylda. Drażniły go uwagi, że ma zdrowo się odżywiać, wysypiać się w nocy i nie nadwerężać długimi spacerami po mieście. Uważał, że sporo sprawności mu jeszcze pozostało po pracy w policji...
Swoich sąsiadów jedynie tolerował, ale nie starał się z nimi nawiązywać relacji. Denerwowały go biegające po mieszkaniu piętro wyżej dzieci, rodzinne kłótnie i trzaskanie drzwiami. Jednak nigdy nie okazał nikomu wrogości...
Pewnego dnia, gdy wracał z długiego spaceru na grób Matyldy, spostrzegł pod drzwiami swojego mieszkania pudło, a w środku produkty spożywcze, słoik z dżemem jagodowym, pojemnik z owocami i odtłuszczone jogurty naturalne, których nie znosił. Od razu zauważył jednak, że coś z tym pudłem było nie tak...
Wniósł je do kuchni, postawił na stole i uważnie się mu przyjrzał. Gdy zdał sobie sprawę z tego, że jego córki nie zapalowałyby go tak niechlujnie wiedział, że w pudle było coś jeszcze, coś, co zostało skradzione przed jego przyjściem... Na wierchu zgrzewki z jogurtami była krótka notka: Tatku, jak to rozpakujesz, zadzwoń do mnie. Julka. Westchnął ciężko i złapał za komórkę...
Po pięciu minutach rozmowy z córką wiedział, że w pudle była także szarlotka, którą uwielbiał, gdy piekła ją Matylda. Postanowił przyłapać gagadka na gorącym uczynku, gdy następnym razem zechce coś ukraść. Oddzwonił szybko do córki i zapytał, czy nie zrobiliby mu zakupów też w przyszłym tygodniu i poprosił też o szarlotkę. Julka była zdziwiona odmianą taty, ale ochoczo się zgodziła.
Gdy przyszedł czas, Piotr otworzył drzwi mieszkania i trzasnął nimi tak, by sąsiedzi słyszeli, że wyszedł. Chwilę później usłyszał, jak córka stawia coś przed jego drzwiami i wychodzi z klatki chodowej. Stał z okiem przytwierdzonym do judasza i czekał. Nagle zobaczył mknącego z piętra wyżej chłopca, mógł mieć około dziesięciu lat... Pospiesznie, w kapciach uchylił wierzchnie klapy kartonu, wsunął małą rączkę zaglądając do środka i bezbłędnie trafił na zawiniątko z ciastem. Przymknął karton, przyklepał powstałe wypukłości i załamania i pomnkął na górę.
Piotr nie wiedział co ma zrobić, jak postąpić z tym, co właśnie zobaczył. Otworzył drzwi, zabrał karton i zaniósł do kuchni. Następnego dnia, z porannego zamyślenia przy kubku kawy wyrwało go pukanie do drzwi. Gdy je otworzył, w progu ujrzał młodszą siastrzyczkę złodziejaszka szarlotki. Uśmiechając się szeroko zaszczebiotała - panie sąsiedzie, chciałam podziękować za pyszne ciasto, które mi pan przekazał z okazji urodzin! To bardzo miłe, bo mama nie upiekła... - Przez chwilę senior nie wiedział, co powiedzieć, po czym widząc chłopca zaglądającego trwożnie z półpiętra odparł - bardzo proszę, następnym razem może będzie sernik. Spojrzał na chłopca, mrugnął do niego i zamknął drzwi.
Co o tym sądzicie?
O tym się mówi: Przenigdy nie wyrzucaj skórek banana. Mogą ułatwić ci życie. Zaskakujące zastosowanie
Zerknij: Kondolencje płyną z całej Polski. Rodzina i przyjaciele żegnają gwiazdę "Stawki większej niż życie"