Franciszek Umer, syn zmarłej Magdy Umer, postanowił opowiedzieć o ostatnich tygodniach swojej mamy – o jej walce, o spokoju, który ją cechował, i o miłości, którą potrafiła okazywać nawet wtedy, gdy sama słabła z dnia na dzień. Jego słowa chwytają za serce.
Diagnoza, która zatrzymała świat
Latem wszystko zaczęło się od niepokojącej informacji o wykrytym guzie. Początkowa nadzieja szybko zmieniła się w lęk – w sierpniu potwierdzono, że nowotwór jest złośliwy. We wrześniu wykonano operację, która dawała cień szansy na poprawę. Październik przyniósł krótki powrót do domu. „Chwila normalności” – tak opisuje to jej syn. Chwila pełna nadziei, cichych żartów i próby powrotu do codzienności.
Jednak listopad odarł rodzinę ze złudzeń. Ciężkie powikłania sprawiły, że Magda Umer ponownie trafiła do szpitala, a jej stan stawał się coraz bardziej niepokojący.
„Dalej byłaś mamą”. Troska silniejsza niż choroba
W przejmującym wpisie Franciszek opisuje, że nawet w chorobie jego mama skupiała się na innych. Interesowała się tym, co u dzieci, wnuków, znajomych. Pytała o codzienne sprawy, choć sama mierzyła się z ogromnym cierpieniem.
Powtarzała, że miała „dobre i ciekawe życie”. Mówiła, że może „już pora”. Bliscy trzymali się jednak nadziei, próbując ją przekonać, że jeszcze będzie lepiej.
Małe kroki, wielkie zwycięstwa
Jednym z najbardziej poruszających wątków są opisy drobnych sukcesów artystki – pierwszych kroków po operacji, kolejnych metrów pokonywanych po szpitalnym korytarzu. W czwartek udało się przejść całą jego długość. To był dzień, który niósł w sobie delikatny blask wiary, że może pojawi się przełom.
Następnego dnia wszystko runęło. Ciężki krwotok sprawił, że stan Magdy Umer gwałtownie się pogorszył.
Odeszła w muzyce, wśród bliskich
Artystka zmarła w grudniu, dokładnie w dniu urodzin swojego wnuka Jeremiego. Przy jej łóżku byli najbliżsi. Syn puścił jej ulubione utwory – Evy Cassidy, Norah Jones, Stinga. „Umarłaś do Nory” – napisał.
Wspomniał też o niezwykłej opiece lekarzy z Banacha oraz o setkach wiadomości, które spłynęły do rodziny.
Magda Umer często powtarzała, że „kogo obchodzi los starszej pani”. Jej syn odpowiedział krótko:
„Obchodzi. Słuchają.”
Pustka, której nie da się oswoić
W emocjonalnym zakończeniu Franciszek dzieli się tym, co zostało: nieodebrane połączenia, zapisany na sekretarce głos mamy, numer telefonu, którego nie umie usunąć.
I obietnica, którą zamierza wypełnić:
„Będę opowiadał Lwu o babci. O babci, która przede wszystkim była mamą – obecną, troskliwą, ciepłą. Z pomidorówką, zakupami, laurkami na ścianach. Zawsze kochającą.”
Ostatnie zdanie porusza najmocniej:
„Bez Ciebie jest tu dużo gorzej.”