Maszyna prywatna, próbując lądować, zahaczyła o linie energetyczne, po czym rozbiła się na pobliskim polu uprawnym. Dwie osoby zostały ranne, a miejsce zdarzenia zabezpieczają wszystkie służby ratunkowe.

Podejście do lądowania zakończone katastrofą


Do dramatycznego incydentu doszło w niedzielę, w godzinach popołudniowych. Według relacji świadków oraz służb, śmigłowiec podchodził do lądowania, gdy nieoczekiwanie zahaczył o linie wysokiego napięcia. W wyniku uderzenia stracił stabilność i runął na ziemię.

– „Było słychać huk, potem dym i chwilę później przyjechały służby. To cud, że nie doszło do pożaru” – relacjonował jeden z okolicznych mieszkańców.

Dwóch mężczyzn w szpitalu. Pilot był trzeźwy


Na pokładzie maszyny znajdowało się dwóch mężczyzn: 53-latek i 80-latek. Obaj doznali obrażeń i zostali natychmiast przewiezieni do szpitali w Radomiu i Starachowicach. Stan ich zdrowia jest określany jako stabilny. Wstępne ustalenia wskazują, że pilotem był młodszy z poszkodowanych.

Co ważne, jak poinformowała policja, pilot był w chwili wypadku trzeźwy. To istotny szczegół, który może mieć wpływ na ocenę przebiegu zdarzenia przez śledczych.

Zniszczona infrastruktura i szybka reakcja służb


Uszkodzenie linii energetycznych spowodowało zagrożenie nie tylko dla załogi śmigłowca, ale również dla okolicznych mieszkańców. Służby ratunkowe – w tym straż pożarna, policja, pogotowie ratunkowe i energetyczne – błyskawicznie pojawiły się na miejscu. Prace zabezpieczające trwały kilka godzin, a teren katastrofy nadal pozostaje zamknięty dla osób postronnych.

Komisja lotnicza wyjaśni przyczyny wypadku


Na wtorek zaplanowano rozpoczęcie działań Państwowej Komisji Badania Wypadków Lotniczych, która zbada dokładne przyczyny zdarzenia. Eksperci ocenią m.in. stan techniczny śmigłowca, dokumentację lotu oraz warunki atmosferyczne w chwili wypadku. Nie wyklucza się również możliwości błędu ludzkiego.

Lokalna społeczność zszokowana


Dla mieszkańców Błazin Górnych to wydarzenie jest czymś wyjątkowo szokującym. W tej spokojnej miejscowości rzadko dochodzi do podobnych incydentów. Mieszkańcy mówią wprost: „To mogło skończyć się znacznie gorzej”.

Nieoficjalnie mówi się, że śmigłowiec był wykorzystywany do lotów rekreacyjnych. Trwa ustalanie, kto jest jego właścicielem i czy lot odbywał się zgodnie z przepisami.