Jej głośna wypowiedź na temat sytuacji na polskiej granicy, opublikowana w mediach społecznościowych, zapoczątkowała falę krytyki, która do dziś odciska piętno na życiu zawodowym i prywatnym artystki.
W ostatnim wywiadzie dla VIVA.pl siostra aktorki, Kasia Kurdej-Mania, ujawniła, z jakim obciążeniem mierzy się Barbara po tamtych wydarzeniach. Opisała kulisy ich relacji rodzinnej oraz mechanizmy wsparcia, jakie próbują razem budować w obliczu medialnego szumu i nienawiści w internecie.
„(...) Wszystkie granice zostały przekroczone w ostatnich czterech latach. W takich trudnych momentach Baśka dzwoni i gadamy, i przerabiamy to, i próbuję ją pocieszać, ale też czasami w takich trudnych momentach ona na przykład nie dzwoni, bo nie chce nas martwić. Ja się dowiaduję parę dni czy tydzień później i mówię: 'Dlaczego nie zadzwoniłaś?'. I słyszę: 'A, bo nie chciałam was martwić'. Ja mówię wtedy: 'No ale od tego jesteśmy rodziną właśnie, że kto, jak nie my. Chcemy to dźwigać razem z tobą’” – powiedziała Kurdej-Mania.
Choć sama Kurdej-Szatan niejednokrotnie podkreślała, że nie żałuje swoich słów, przyznaje również, że nie pozostają one bez wpływu na jej samopoczucie i codzienne życie. Krytyka, z jaką spotyka się w mediach społecznościowych, często przekracza granice debaty publicznej. Siostra aktorki zwraca uwagę na skalę problemu i brak realnej kontroli nad tym, co dzieje się w przestrzeni cyfrowej.
„Cały czas Basię namawiam, żeby jeszcze bardziej izolowała się od internetu. Bo on jest (...) tak wstrętny i tak jeszcze w tej chwili niestety niekontrolowany. Mam nadzieję, że to się będzie zmieniało, bo już w wielu krajach to się zmienia, że jednak nie ma zgody na taką (...) [anonimowość – przyp. aut.]” – dodała.
Barbara Kurdej-Szatan również opowiada się za zmianami legislacyjnymi i technologicznymi, które umożliwiłyby weryfikację tożsamości użytkowników w sieci.
„Ja się przychylam do tego pomysłu, żeby każdy, kto ma konto w sieci, miał je zweryfikowane (...). Bo rzeczywiście ludzie zakładają (...) [nieprawdziwe] konta...” – zaznaczyła aktorka.
W opinii obu sióstr problem nie dotyczy wyłącznie indywidualnych ataków, ale zjawiska o znacznie szerszym zasięgu – dezinformacji i manipulowania nastrojami społecznymi za pomocą fałszywych profili internetowych.
„To jest (...) [wpływanie na] opinię publiczną. To jest też (...) rozkręcanie specjalnie sztucznych (...) dyskusji poprzez te (...) [nieprawdziwe] konta. Nawet przecież ludzie siedzą, piszą i są opłacani. Są po to, żeby właśnie wypisywać rzeczy, które będą nakręcały (...) reakcje. To już jest do granic możliwości. Aż nie mam siły o tym mówić” – podsumowała Kurdej-Mania.