Po ogłoszeniu przez Państwową Komisję Wyborczą wyniku głosowania – wskazującego na zwycięstwo Karola Nawrockiego minimalną przewagą 370 tysięcy głosów nad Rafałem Trzaskowskim – do Sądu Najwyższego wpłynęła lawina protestów. Wśród nich również oficjalny wniosek ze sztabu kandydata Koalicji Obywatelskiej.

Według najnowszych danych przekazanych przez rzecznika Sądu Najwyższego, sędziego Aleksandra Stępkowskiego, tylko do poniedziałku 16 czerwca złożono blisko 1400 protestów wyborczych. Ostateczna liczba może przekroczyć nawet 3000, ponieważ Poczta Polska dostarczyła dodatkowe przesyłki z wnioskami tuż przed upływem terminu.

Wśród protestów znalazł się również ten, który złożył komitet Rafała Trzaskowskiego. Politycy Koalicji Obywatelskiej wskazują w nim na szereg nieprawidłowości, które – ich zdaniem – mogły mieć realny wpływ na końcowy wynik wyborów.

Cezary Tomczyk, wiceszef MON i członek sztabu wyborczego Trzaskowskiego, jeszcze przed złożeniem protestu alarmował o przypadkach zamiany głosów kandydatów w protokołach komisji, a także o „niewytłumaczalnym” wzroście liczby głosów nieważnych. Jak twierdzi, niektóre obwody – zwłaszcza te, gdzie Trzaskowski wygrywał w pierwszej turze – odnotowały wzrost kart unieważnionych z powodu dwóch krzyżyków, co może budzić uzasadnione podejrzenia co do rzetelności procesu.

Dodatkowo, już 12 czerwca Sąd Najwyższy wystosował oficjalny komunikat, w którym zaznaczył, że błędy w liczeniu głosów oraz nieprawidłowo wypełnione protokoły mogą być podstawą do składania protestów. Co więcej, SN dopuścił możliwość oględzin kart wyborczych, które – w wyjątkowych przypadkach – mogą prowadzić do ponownego przeliczenia głosów.

Europoseł Michał Wawrykiewicz podkreśla, że liczba zgłaszanych zastrzeżeń nie jest przypadkowa.

– Skala nieprawidłowości jest tak znaczna, że nie możemy mówić tylko o jednostkowych incydentach. To rodzi poważne pytania o uczciwość całego procesu – zaznaczył.

Zgodnie z obowiązującym prawem, Sąd Najwyższy ma 30 dni od ogłoszenia wyników przez PKW na podjęcie uchwały o ważności wyboru prezydenta. Decyzję należy więc ogłosić najpóźniej do 2 lipca. W tym czasie analizowane będą wszystkie protesty, zgłoszone nieprawidłowości oraz ewentualne dowody, które mogłyby mieć wpływ na wynik głosowania.

Choć formalna ścieżka została już wytyczona, nadchodzące tygodnie zapowiadają się jako jeden z najbardziej napiętych politycznie okresów w historii III RP. Wszystkie oczy zwrócone są teraz na Sąd Najwyższy – to on zdecyduje, czy Polska wybrała prezydenta w sposób uczciwy i zgodny z konstytucyjnym porządkiem.