Kiedy emocje po wyborach prezydenckich jeszcze nie opadły, a Karol Nawrocki szykuje się do zaprzysiężenia, Krzysztof Jackowski – najbardziej znany jasnowidz w Polsce – publikuje nagranie, które przyciąga uwagę nie tylko jego stałych fanów, ale i politycznych komentatorów. Słowa, które wypowiada, brzmią jak scenariusz politycznego thrillera: zamach stanu, władza z zewnątrz, amerykańskie wpływy i Polska na skraju ustrojowego przesilenia.
Jackowski zaznacza jasno: to nie Karol Nawrocki ma być głównym graczem w nadchodzącej rozgrywce. – „On miał się stać tylko prezydentem” – powtarza. Zdaniem jasnowidza, jego wybór był środkiem do celu, a nie końcem procesu.
W swoich wypowiedziach Jackowski stawia tezę, że najbliższe dwa miesiące mogą przynieść próbę obalenia obecnego rządu. Nie chodzi jednak o zwykłe polityczne przetasowania – ale o coś znacznie głębszego. Coś, co może zmienić sposób, w jaki Polacy rozumieją państwo.
Choć Jackowski mówi o „zamachu stanu”, zastrzega: nie chodzi o czołgi na ulicach. Według niego wszystko zostanie rozegrane „przemyślanie, strategicznie i szybko”. Czas – mówi jasnowidz – działa na niekorzyść inicjatorów, dlatego presja będzie ogromna.
Wspomina też o koncepcji „władzy wykonawczej ponad rządem”, która miałaby powstać na gruzach obecnej koalicji. Jego zdaniem to nowy model polityczny, nieformalny, ale realny w skutkach. – „To nie będzie klasyczne wotum nieufności. To będzie zmiana ustrojowa” – mówi.
Jednym z najbardziej intrygujących wątków w wizji Jackowskiego jest rzekoma rosnąca rola Stanów Zjednoczonych. Jasnowidz twierdzi, że nowa sytuacja pozwoli USA przejąć bezprecedensowy wpływ na sytuację w Polsce. – „To będzie wpływ, jakiego jeszcze nie mieli. Polska może stać się czymś na kształt amerykańskiej kolonii” – twierdzi.
Odwołuje się również do religijnych i kulturowych napięć w Europie, twierdząc, że Polska „zostanie odcięta od islamu” i będzie pełnić zupełnie nową rolę w układzie sił.
Choć wcześniej Jackowski mówił wprost o zdradzie, dziś wycofuje się z tego stwierdzenia. Zamiast tego mówi o sytuacji, która „może zostać tak oceniona z perspektywy czasu”. Nawrockiego – podkreśla – widzi jako osobę „szczerą, otwartą” i dodaje z pewną nutą fatalizmu: – „Być może coś musi się wypełnić”.
To zdanie – choć niejednoznaczne – najlepiej oddaje ton jego przekazu: Jackowski nie mówi, że nadchodzi koniec demokracji. Ale mówi, że może być to początek nowej rzeczywistości, w której stare reguły przestają obowiązywać.
Wizje Jackowskiego od zawsze budziły emocje – od entuzjazmu po niedowierzanie. Ale ich siła tkwi nie tylko w treści, lecz w chwili, w której się pojawiają. Dziś – gdy Polska stoi u progu nowego rozdania, a napięcia polityczne sięgają zenitu – jego słowa trafiają w głąb społecznego niepokoju.
W czasach, gdy polityka coraz częściej przypomina grę cieni, ludzie szukają opowieści, która pomoże im zrozumieć chaos. Krzysztof Jackowski daje im opowieść dramatyczną, pełną emocji, niepokoju i przeczucia, że nadchodzące zmiany mogą być większe, niż się komukolwiek wydaje.