Ciało 52-letniego mężczyzny odnaleziono 30 kwietnia 2025 roku w jego mieszkaniu w Toruniu. Sprawę bada Prokuratura Okręgowa w Toruniu, która przekazała już pierwsze wyniki przeprowadzonej sekcji zwłok.

Zgodnie z informacjami przekazanymi przez rzecznika prokuratury, prokuratora Andrzeja Kukawskiego, przyczyną zgonu była niewydolność krążeniowo-oddechowa. Śledczy podkreślają, że nie stwierdzono udziału osób trzecich. – Więcej informacji będziemy mogli podać za około dwa tygodnie – zaznaczył prokurator Kukawski w rozmowie z „Super Expressem”.

Zgon Sławomira Wałęsy został ujawniony po interwencji sąsiadów, którzy zaniepokojeni jego nieobecnością zaalarmowali służby. Do mieszkania przy ul. Dziewulskiego weszli strażacy i policjanci. Niestety, ich działania potwierdziły najgorszy scenariusz – mężczyzna nie żył od kilku dni. Ostatni raz był widziany żywy 21 kwietnia.

Sławomir Wałęsa przez lata zmagał się z poważnym uzależnieniem od alkoholu. W wywiadach nie ukrywał swojego stanu zdrowia i świadomości związanych z konsekwencjami nałogu. – Mnie zabije alkohol. Nie dosłownie. Dostanę albo zawału, udaru, albo rozwalę sobie wątrobę – mówił w jednym z wcześniejszych wywiadów.

Życie prywatne syna Lecha Wałęsy naznaczone było samotnością i odosobnieniem. Jak relacjonują dziennikarze, Sławomir Wałęsa mieszkał w zaniedbanej części Torunia, prowadząc życie z dala od rodziny i mediów. Pomimo prób pomocy ze strony bliskich – w tym wystąpień rodzeństwa do sądu o przymusowe leczenie – mężczyzna pozostawał niechętny podjęciu kolejnej terapii. – Byłem na dwóch odwykach i nie pójdę na trzeci. Nie ma takiego prawa, żeby mnie zmusić – tłumaczył.