Wśród światowych liderów, którzy oddali hołd Ojcu Świętemu, była także polska delegacja — prezydent Andrzej Duda z małżonką oraz marszałek Sejmu Szymon Hołownia. To właśnie lider Polski 2050 nieoczekiwanie znalazł się w ogniu krytyki po tym, jak kamery uchwyciły go w niecodziennej sytuacji.
26 kwietnia 2025 roku niemal 250 tysięcy wiernych z całego świata zgromadziło się na Placu Świętego Piotra, by uczestniczyć w ostatniej drodze papieża Franciszka. Mszy pogrzebowej przewodniczył kardynał Giovanni Battista Re. W swojej homilii podkreślił otwartość, wrażliwość i oddanie papieża wobec codziennych dramatów zwykłych ludzi.
W tym podniosłym momencie oczy świata skierowane były również na oficjalne delegacje państwowe. Gdy polska delegacja zmierzała na Plac Świętego Piotra, fotoreporterzy uchwycili, jak marszałek Hołownia wyciąga telefon i robi zdjęcie. W odróżnieniu od reszty polityków zachował się spontanicznie, co w internecie wywołało falę komentarzy.
Zdjęcie Szymona Hołowni szybko obiegło media społecznościowe. Krytycy zarzucili mu brak powagi i szacunku wobec doniosłości chwili. W sieci pojawiły się komentarze, że jego zachowanie było "nie na miejscu" lub "niepoważne", a niektórzy posunęli się nawet do określenia go mianem "pajaca".
Na te zarzuty Hołownia postanowił odpowiedzieć osobiście. W opublikowanym wpisie na platformie X napisał:
— Trzeba wstydu nie mieć, by w takiej chwili kręcić polityczną wojnę.
Marszałek Sejmu wyjaśnił, że zaprosił na pokład rządowego samolotu osoby w kryzysie bezdomności — tych, którym papież Franciszek przez lata swojej posługi poświęcał szczególną uwagę. Tym samym chciał, by jego obecność w Watykanie była nie tylko symbolem politycznego reprezentowania Polski, ale także znakiem solidarności z najbardziej potrzebującymi.
— Na pogrzeb papieża zaprosiłem do samolotu osoby w kryzysie bezdomności. To przedstawiciele grupy, której Franciszek pomagał w sposób szczególny. Modlimy się, przeżywamy, dokumentujemy i zapamiętamy na zawsze — zaznaczył Hołownia.
Polityk dołączył także zdjęcie wykonane na Placu Świętego Piotra, przedstawiające tłumy żałobników, wśród których było wielu Polaków.
— Zainteresowanym załączam dowód tego, co dziś najważniejsze: Watykan pełen żałobników, w tym mnóstwa naszych Rodaków — napisał.
Odpowiedź Szymona Hołowni wywołała równie wiele emocji, jak samo zdjęcie. Dla jednych jego tłumaczenie było potrzebnym wyjaśnieniem i dowodem, że intencje były szczere. Inni pozostali sceptyczni, zarzucając politykowi brak wyczucia w chwili żałoby.
Niezależnie od opinii, jedno pozostaje pewne — pogrzeb papieża Franciszka był nie tylko momentem głębokiej modlitwy i refleksji, ale również okazją do pokazania, jak różnie rozumiemy powagę chwil i sposób ich przeżywania.