Specjalny odcinek „Jakiej to melodii?” poświęcony Krzysztofowi Krawczykowi miał uczcić jego pamięć w czwartą rocznicę śmierci. I choć program dostarczył wielu wzruszeń, to jednak jedna nieobecność przyćmiła emocje i podzieliła publiczność.

W muzycznej zabawie udział wzięli ludzie, którzy przez lata towarzyszyli Krawczykowi – kompozytor Ryszard Kniat, lekarz i autor tekstów Maciej Świtoński, oraz jego żona, Ewa Krawczyk. To właśnie jej obecność wzbudziła największe emocje.

Choć wdowa po artyście wzruszająco wspominała męża i z pełnym zaangażowaniem rywalizowała w odgadywaniu utworów, dla wielu widzów zabrakło jednej osoby – Krzysztofa Krawczyka juniora. Syn artysty nie pojawił się w programie, co od razu wywołało falę pytań i komentarzy.

„A dlaczego nie zaproszono najbliższej osoby Krzysztofa – jego syna?”

„To właśnie on powinien siedzieć na miejscu swojej mamy, dzielić się wspomnieniami i śpiewać piosenki ojca” – komentowali widzowie na profilu programu.

Wielu wyraziło rozczarowanie, a nawet smutek, że w tak symbolicznym momencie zabrakło kogoś, kto nosi nie tylko imię, ale i emocjonalny bagaż po zmarłym ojcu.

Ewa Krawczyk dotarła do finału programu, gdzie z łatwością rozpoznała wszystkie siedem piosenek. Nagroda – 14 360 zł – została w całości przekazana na Fundację Dzieciom „Zdążyć z Pomocą”. Ten gest, choć szlachetny, nie uciszył emocji.

W mediach społecznościowych wciąż przewijają się komentarze krytyczne wobec pominięcia syna artysty. Niektórzy zarzucają Telewizji Polskiej jednostronność, inni wspominają o niezałatwionych sprawach rodzinnych, które – jak się okazuje – wciąż dzielą, nawet po śmierci Krzysztofa Krawczyka.

Choć od śmierci Krzysztofa Krawczyka minęły cztery lata, jego muzyka nie przestaje żyć. Każdy kolejny hołd przypomina, jak głęboko wpisał się w polską kulturę. Jednak ten odcinek „Jakiej to melodii?” pokazał też, że pamięć to nie tylko piękne dźwięki i nostalgiczne wspomnienia – to również emocje, tęsknota, pytania bez odpowiedzi.