A jednak…

Przypadkowo zacząłem romans.

Nie planowałem tego. Nigdy nie sądziłem, że znajdę się w takiej sytuacji.

Ale stało się.

I teraz nie wiem, co dalej.

Poznałem ją w zupełnie zwyczajny sposób.

Spotkanie biznesowe, luźna rozmowa, kilka wspólnych tematów. Nic wielkiego, nic podejrzanego.

Ale potem były kolejne rozmowy.

Kolejne wiadomości.

Kolejne godziny spędzone na myśleniu o niej.

Aż w końcu – pierwszy pocałunek.

Nie czułem wyrzutów sumienia.

Czułem… że żyję.

Mój związek z żoną od lat był już tylko formalnością.

Dwa ciała mijające się w korytarzu.

Dwa zestawy obowiązków, które trzeba było spełnić.

Dwie osoby, które pamiętały, jak to jest się kochać, ale już dawno przestały to robić.

Przyzwyczailiśmy się do siebie.

Ale czy to wystarczający powód, żeby być razem do końca życia?

Myślę o rozwodzie.

O tym, żeby zostawić wszystko i zacząć od nowa.

Ale moi bliscy tego nie zrozumieją.

„Ojciec na starość zwariował.”

„Jak możesz niszczyć rodzinę po tylu latach?”

„A co z mamą?”

„Co ludzie powiedzą?”

Czuję się jak więzień własnego życia.

Jakby wiek, który osiągnąłem, zamykał mi wszystkie drzwi do szczęścia.

Spotkałem się z nią w kawiarni.

Spojrzała na mnie z troską.

— Co teraz? — zapytała cicho.

Nie wiedziałem.

Bo czasem najtrudniejsza decyzja to wybór między tym, co powinieneś zrobić, a tym, co naprawdę chcesz.