Po drugiej stronie stołu siedział on.
Człowiek, którego nigdy wcześniej nie widziałam.
A jednak mieliśmy coś wspólnego.
Tego samego ojca.
Całe życie wierzyłam, że moja rodzina była kompletna.
Byłam jedynaczką. Miałam kochających rodziców, spokojne dzieciństwo, dom pełen ciepła.
Ojciec był dla mnie autorytetem. Człowiekiem, który pracował ciężko, ale zawsze znajdował dla mnie czas.
Był ideałem.
Był moim bohaterem.
Aż do dnia, kiedy zmarł.
I jego tajemnice wyszły na jaw.
— Przykro mi, że spotykamy się w takich okolicznościach — powiedział cicho mężczyzna, który twierdził, że jest moim przyrodnim bratem.
Nie odpowiedziałam.
Nie mogłam.
Wciąż nie potrafiłam przetrawić tego, co usłyszałam od prawnika.
Ojciec przez całe życie prowadził podwójne życie.
Miał drugą kobietę. Miał drugie dziecko.
A ja nic o tym nie wiedziałam.
— Wiem, że to dla ciebie szok… — dodał mężczyzna naprzeciwko mnie.
Spojrzałam na niego z zimnym uśmiechem.
— Dla ciebie chyba nie?
Spuścił wzrok.
Bo on wiedział.
On miał ojca, który może nie był codziennie w jego życiu, ale istniał.
A ja miałam kłamstwo.
Ale teraz nie chodziło już tylko o prawdę.
Teraz chodziło o pieniądze.
— Skoro mamy tego samego ojca, należy mi się połowa spadku — powiedział wprost, jakby to było oczywiste.
— Spadku? — zaśmiałam się gorzko.
— Tak.
— Wiesz, co mi zostawił?
Milczał.
— Kłamstwa.
— Rozumiem, że to dla ciebie trudne, ale…
— Ale?
— Mam do tego prawo.
Nie znałam go.
Nie był moją rodziną.
Był dowodem na zdradę, na oszustwo, na podwójne życie mojego ojca.
A teraz miał dostać połowę wszystkiego, co mi zostało?
Wstałam i spojrzałam mu prosto w oczy.
— Zabierz sobie wszystko.
— Co?
— Nie chcę ani grosza. Nie chcę niczego, co należało do mojego ojca.
Wyszedł za mną.
— Nie musimy tak tego kończyć. Możemy się dogadać.
Zatrzymałam się w drzwiach.
— Nie mamy o czym rozmawiać. Bo my nigdy nie byliśmy rodziną.
Odeszłam.
A spadek?
Mógł go wziąć w całości.
Dla mnie już nic nie znaczył.
Tak samo jak człowiek, który go po sobie zostawił.