Całe życie poświęciłam mojemu synowi.

Marek był moim jedynym dzieckiem, moją największą dumą i sensem życia. Wychowywałam go sama, odkąd jego ojciec odszedł, gdy miał zaledwie trzy lata. Byliśmy tylko my dwoje – ja i on, nierozłączni. Każdy jego sukces był moim sukcesem, każda porażka bolała mnie bardziej niż jego.

Nigdy nie skarżyłam się na samotność. Miałam przecież Marka.

Wiedziałam, że kiedyś dorośnie, że będzie miał własne życie. Ale wierzyłam, że zawsze będę jego najbliższą osobą.

Aż poznał ją.

— Mamo, to Ania — powiedział, wprowadzając ją do naszego mieszkania po raz pierwszy.

Uśmiechała się ciepło, ściskając mnie za rękę. Była ładna, młoda, pewna siebie. Wtedy jeszcze nie wiedziałam, że właśnie w tej chwili moje miejsce w jego życiu zaczęło znikać.

Przy każdym kolejnym spotkaniu widziałam, jak Marek się zmienia. Już nie opowiadał mi o wszystkim tak, jak dawniej. Już nie dzwonił kilka razy dziennie, żeby zapytać, jak się czuję.

Coraz częściej słyszałam:

— Mamo, nie mogę teraz rozmawiać, jestem z Anią.

— Mamo, nie mogę przyjechać, mamy plany.

— Mamo, musisz zrozumieć, że mam teraz rodzinę.

Rodzinę.

A kim byłam ja?

Kiedy się pobrali, myślałam, że to tylko kwestia czasu, że to minie.

Ale nie minęło.

Ania odsunęła mnie od niego powoli, niemal niezauważalnie.

Najpierw przeprowadzili się do innego miasta.

— Mamo, to dla nas lepsza opcja — tłumaczył.

Potem wizyty stały się coraz rzadsze.

— Wiesz, jak to jest… praca, obowiązki…

Potem przestał odbierać moje telefony.

Aż w końcu zrozumiałam, że moje miejsce w jego życiu zostało zajęte przez nią.

Nie pamiętam, kiedy dokładnie stałam się obcą osobą. Może wtedy, gdy pierwszy raz zapomniał o moich urodzinach. Może wtedy, gdy odmówił przyjazdu na Wigilię.

A może wtedy, gdy w końcu usłyszałam te słowa:

— Mamo, Ania nie czuje się przy tobie swobodnie. Lepiej, żebyśmy widywali się rzadziej.

Poczułam, jak coś we mnie pęka.

Wychowałam go. Kochałam go najmocniej, jak potrafiłam.

A teraz miałam zejść na drugi plan.

Bo teraz to ona była najważniejsza.

A ja?

Ja byłam już tylko wspomnieniem.