Lidka była na urlopie macierzyńskim przez osiem lat. Przez te osiem lat Sebuś ją wspierał. Dziewięć lat temu kupili mieszkanie na kredyt hipoteczny.
Sześć miesięcy później Lidka zaszła w ciążę i poszła na urlop macierzyński. Aby spłacić kredyt hipoteczny, Sebastian przez osiem lat pracował na dwa etaty.
Teraz Lidka skończyła urlop macierzyński. Minęły dwa lata. Dostała awans i wyższe wynagrodzenie. A potem po prostu sama wpadła w szał.
- Nie potrzebuję teraz Seby! Mam już dzieci. Zarabiam dobre pieniądze. Będzie mi łatwiej żyć samej z dwójką dzieci! - powiedziała mi niedawno synowa.
Mój syn ma 34 lata. On i jego żona mają dwoje dzieci: dwie dziewczynki. Starsza ma 10 lat, a młodsza pięć.
Sebastian sam spłacił cały kredyt hipoteczny za mieszkanie, w którym mieszkają. W końcu Lidka pracuje dopiero od dwóch lat. Najpierw była na jednym urlopie macierzyńskim, potem na drugim.
Kiedy Mirka miała trzy lata, Lidka oddała ją do przedszkola. Ale ta bardzo płakała, a Lidka nie mogła tego znieść i zabrała córkę.
Potem została z nią w domu przez dwa lata. Mała nigdy więcej nie poszła do przedszkola. Lidka zrezygnowała z pracy, aby zostać z nią w domu.
Sebuś wspierał Lidkę. Chociaż, aby spłacić kredyt hipoteczny, musiał znaleźć pracę na pół etatu.
Zasugerowałam Lidce, żeby też znalazła pracę na pół etatu. Powiedziałam jej, że wiele mam tak robi, gdy są na urlopie macierzyńskim.
- Możesz zająć się tłumaczeniami, możesz coś upiec i sprzedać!
Jednak Lidka odmówiła zrobienia czegokolwiek. Mój syn był bardzo zmęczony i stracił na wadze. Ale Lidka udawała, że wszystko jest w porządku.
Oczywiście Sebuś nie robił nic w domu. Po prostu nie miał na to ani energii, ani czasu. Lidka sprzątała, gotowała, prała i zajmowała się dziećmi.
Była pewna, że Sebastianowi, który pracował na dwóch etatach, było łatwiej niż jej w domu z dwójką dzieci.
Okazuje się, że była na urlopie macierzyńskim przez osiem lat. Kiedy Kasia skończyła trzy lata, natychmiast oddała ją do przedszkola. I chociaż Kasia bardzo płakała po raz pierwszy w przedszkolu, Lidka poszła do pracy.
Z dziećmi Lidce pomaga teraz jej mama. Odbiera starszą wnuczkę ze szkoły, a młodszą z przedszkola.
Czasami ja też pomagam. Synowa zaczęła zarabiać więcej niż Sebuś. Wkrótce powinna znów awansować i jej pensja powinna wzrosnąć.
Sebastian zaczął mieć problemy w pracy. Teraz wielu pracowników zostało zwolnionych, a wszystkim innym pracownikom firmy obniżono pensje i wypłaca się je z dużym opóźnieniem.
"Po co mi taki mąż? On mi się do niczego nie przyda! Mam już dzieci i nie będę miała więcej! Moja mama pomoże mi wychować moje dziewczynki. Zarabiam dobre pieniądze.
Seba będzie płacił alimenty, jeśli się z nim rozwiodę. I wszystko będzie dobrze z moimi dziewczynkami. Mąż jest teraz tylko problemem.
Nie jest zadowolony z tego, jak się ubieram, nie podoba mu się, że wracam późno z pracy. Dużo je i rozrzuca swoje rzeczy po całym mieszkaniu! Dlatego postanowiłam się z nim rozwieść!" - powiedziała mi niedawno synowa.
Byłam po prostu zszokowana! Czy ona potrzebowała Sebastiana tylko wtedy, gdy był użyteczny?
Przecież utrzymywał żonę przez tyle lat i sam spłacał kredyt hipoteczny! Więc był w porządku. Bardzo się boję, że Lidka podtrzyma swoją decyzję i zniszczy rodzinę. A tego bym nie chciała.
Nie chcę, żeby mój syn był sam, a moje wnuczki dorastały bez ojca. Jakoś Lidka nie sądzi, że ona też może stracić pracę...
Nie powinna myśleć, że samotne wychowywanie dzieci jest łatwiejsze niż z mężem...