Krewni mojego męża mieszkają w sąsiednim mieście. Chcieliśmy ich więc odwiedzić.
Oczywiście zadzwoniliśmy do nich wcześniej i uprzedziliśmy ich o tym.
Krewni mojego męża byli bardzo zadowoleni i powiedzieli, że z niecierpliwością czekają na naszą wizytę i będą bardzo szczęśliwi, mogąc się z nami spotkać i porozmawiać
Następnego dnia otrzymaliśmy telefon od tych krewnych i poprosili nas, abyśmy wpadli i kupili im trochę wołowiny.
- Kupić takie mięso, żeby było mało kości. Liczymy na około 225 złotych.
Było to niewygodne dla mnie i mojego męża, ponieważ zamierzaliśmy wyjść z domu o siódmej rano.
A sklep w naszym mieście, gdzie można kupić dobre mięso, otwierają dopiero o dziewiątej. Musieliśmy zmienić nasze plany, aby kupić mięso dla naszych krewnych: odmowa była niewygodna.
Nie mogliśmy kupić mięsa z wyprzedzeniem, ponieważ nie mieliśmy gdzie go umieścić. Mieliśmy przecież własne mięso w zamrażarce i mnóstwo warzyw i owoców.
Kupiliśmy mięso i wydaliśmy na nie 290 złotych. Oczywiście uprzedziliśmy o tym krewnych przez telefon.
- O, przepraszam! Już przyjechaliście, a my spodziewaliśmy się was później! Nawet nie ugotowaliśmy jeszcze nic na stół!
- W porządku! Napijemy się herbaty. Kupiliśmy ciasto i herbatę!
- Och, kupiliście ciasto! To wspaniale! Jutro są urodziny naszej wnuczki. To będzie jej prezent od was! Dziękujemy bardzo! - Powiedziała ciocia Kasia i schowała tort do lodówki.
A my dostaliśmy tylko herbatę i bajgle.
Podczas podróży byliśmy bardzo głodni i mieliśmy nadzieję, że dostaniemy, chociaż kanapki lub zupę. Ale dostaliśmy herbatę i to wszystko.
- Nie przywieźliście wystarczająco dużo mięsa!
-Ale poprosiliście, żebyśmy kupili młodą cielęcinę. A teraz wszystko jest takie drogie! - Zaczęłam się usprawiedliwiać.
Krewni dali mi pieniądze, ale widziałam, że byli bardzo niezadowoleni. Wtedy poprosiłam ciocię, żeby oddała mi termoopakowania, w których przywieźliśmy mięso. To również nie spodobało się krewnym.
- Chcieliśmy przywieźć w nich ryby, kiedy wrócimy do domu! Mój ojciec i ja jedziemy na ryby! - powiedział Marek.
- Nam też przynieście ryby! My też lubimy ryby! - Powiedziała ciocia.
- Ale nie wiemy, o której godzinie opuścimy dom naszych rodziców! Jeszcze nic nie złowiliśmy! Zadzwonimy później i ustalimy wszystko! - powiedział Marek.
- Przyniesiesz nam trochę ziemniaków od rodziców? Mają takie dobre ziemniaki! Pyszne i szybko się gotują!
- Ale w tym roku moi rodzice mają bardzo złe zbiory ziemniaków! Nie mają wystarczająco dużo dla siebie, więc będą musieli trochę kupić! Więc my też nie weźmiemy od nich ziemniaków! - Mój mąż wymyślił inną wymówkę.
Kiedy opuściliśmy naszych krewnych i wyjeżdżaliśmy z ich miasta, zatrzymaliśmy się w kawiarni i zjedliśmy dobry posiłek.
Mój mąż i ja byliśmy bardzo rozczarowani, że nawet nie spróbowaliśmy ciasta, które przywieźliśmy: wyglądało tak apetycznie i pięknie.
Kiedy wróciliśmy do domu, nie odwiedziliśmy już tych krewnych. Poszliśmy tylko do sklepu i kupiliśmy dokładnie to samo ciasto, które im daliśmy. Było naprawdę pyszne.