W ostatnich latach odnosiło to mniejsze lub większe sukcesy. Dobrze, że rodzice dali mojemu mężowi dwupokojowe mieszkanie.
Musiałem stopniowo, pokój po pokoju, przywracać porządek i komfort w rodzinnym gnieździe.
Gdy pojawiło się dziecko, musieliśmy trochę zwolnić z wydatkami na remont, jednak gdy syn podrósł, wróciliśmy do tematu.
Potem ponownie zaszłam w ciążę. I to wydarzenie sprawiło, że patrzę na sprawy w nowy sposób. Cóż, zrobimy całkowity remont, dobrze? Co następne?
Mój mąż i ja jesteśmy w jednym pokoju, a dzieci w drugim? To nie zadziała, jest za ciasno. Potem dorosną i będą ciągłe kłótnie i starcia z powodu braku miejsca.
Co więcej, spodziewam się dziewczynki. Musimy się rozwijać, ale nie mamy pieniędzy. To niedobrze. Co mam zrobić?
Moja mama jest emerytką. Całe życie mieszkała z tatą w ich trzypokojowym, przestronnym mieszkaniu. Ale teraz mieszka tam sama.
Taty nie ma już od dawna, a ona musi dużo płacić za media, szczególnie zimą. A dlaczego samotny człowiek potrzebuje tak dużo przestrzeni? Zasugerowałam więc, żeby się z nami zamieniła.
Ale jej to nie obchodzi. Nie chce się ruszyć, nawet jeśli pękniesz. Mówi, że chcemy ją wyciągnąć z własnego domu, ma tam przyjaciół i dogodną okolicę.
W tym momencie mój mąż zaczął narzekać. Fakt jest taki, że dobrze wie, ile pieniędzy co miesiąc przeznaczamy mamie na zakupy spożywcze.
Jej emerytura jest niewielka, dlatego potrzebuje pomocy. Jego rodzice, dzięki Bogu, utrzymują się sami. Ale regularnie kupujemy artykuły spożywcze dla mojej mamy.
Czas płynie i boję się, że gdy będę rodzić drugi raz, to będzie prawdziwe piekło. Mało miejsca, niezadowolony mąż, płaczące dziecko.
A dla mojego syna nie będzie to łatwe. A wszystko przez upór jednej osoby. Sytuacja rodzinna nie jest łatwa...