Teraz dziecko mieszka z prababcią. Ma już 81 lat i rozumiem, jakie to dla niej trudne, ale nie mam innego wyjścia...
Jestem lekarzem z zawodu, gdy tylko kończy się urlop macierzyński, od razu biorę się do pracy. Mój mąż też pracuje ile może, czasami nawet się nie spotykamy, bo często pracuję na nocną zmianę.
Bartka trzeba było zostawić pod opieką mojej babci, która ma już 81 lat. Zgodziła się chętnie, ale doskonale rozumiem, że jest to dla niej bardzo trudne.
Wiek daje o sobie znać. Sytuacja w przedszkolach jest krytyczna.
Dziecko trzeba tam zarejestrować jeszcze przed urodzeniem, przyznaję, że późno zajęliśmy się tą sprawą. Czekamy, aż zwolni się miejsce.
Prababcia nie może opiekować się aktywnym dzieckiem, nieczęsto z nim spaceruje, ale w domu próbuje. Przygotowuje jedzenie, karmi, kładzie dziecko do łóżka.
Znalezienie dobrej niani nie jest takie proste. Mieliśmy cztery nianie. Jedna znalazła inną pracę, druga flirtowała z mężem, gdy ten wrócił do domu, trzecia zupełnie gdzieś zniknęła i nie oddzwoniła.
A czwarta była trochę młodsza od mojej babci. Nadal poszukujemy niani, jednak wykwalifikowane nianie pobierają za swoje usługi kwotę, której po prostu nie mamy.
Moi rodzice nie przeszli jeszcze na emeryturę. Ale matka mojego męża, Alina na starość postanowiła nie obciążać się żadnymi zmartwieniami i znaleźć czas dla siebie.
Spaceruje z przyjaciółmi i haftuje. A ostatnio znalazła chłopaka. Podejrzewam, że dlatego nie chce tracić czasu na wnuka. Mówi, że wychowywała swoje dzieci, ale nie musi opiekować się naszymi.
Tak, nie musi. Ale czy tak postępują krewni? To jest jej własny wnuk!