Mój mąż nie chodził do szkoły - od razu poszedł do pracy, ale Irek studiował przez całe sześć lat, aby uzyskać dyplom. Mój Andrzej ukończył studia korespondencyjnie, kiedy byliśmy już małżeństwem. Można powiedzieć, że nadrobił stracony czas.
Irek był już wtedy ojcem.
Wyprzedził wszystkich pod względem reprodukcji - teraz ma troje dzieci. Ożenił się na drugim roku, ponieważ jego dziewczyna zaszła w ciążę. Jednak po trzech latach został rozwodnikiem. Oczywiście nie był bez żony przez długi czas - szybko znalazł nową.
Jego drugie małżeństwo również było małżeństwem z rozsądku. Prawie umarłam ze śmiechu, gdy usłyszałam tę wiadomość. Ale moja teściowa nie mogła się cieszyć, że jej syn założył rodzinę.
Mało tego, musiała przyjąć "nowożeńców" u siebie, bo Irek nie był w stanie opłacić czynszu. Jego wybranka była w zaawansowanej ciąży, więc w ogóle nie pracowała, a alimenty na najstarsze dziecko trzeba było płacić.
Staraliśmy się nie ingerować w rodzinę mojego szwagra i żyć po swojemu. Nie obchodziło nas, jak Irek będzie karmił swoje potomstwo. Mój mąż nie spieszył się, aby mu pomóc, ponieważ nie chciał, aby siedział nam w kieszeni.
Zostaliśmy rodzicami stosunkowo niedawno. Nawet nie myślimy o drugim dziecku, bo chcemy zapewnić naszej córce godną przyszłość. Finansowo radzimy sobie dobrze, bo mój mąż ma własną działalność.
Otworzył firmę budowlaną razem ze swoim przyjacielem. Mają własny zespół, a ten biznes przynosi dobre pieniądze. Dzięki budowie udało nam się załatać wszystkie dziury finansowe i wcześniej spłacić kredyt hipoteczny. Jednak pochłania to dużo czasu i energii - czasami nawet nie widuję się z mężem.
Trzy lata temu Irek poprosił mojego męża, aby wziął go w swojej firmie do pracy. Jego żona znów była w ciąży, a on nie miał z czego żyć.
Brał Andrzeja na litość i manipulował moim mężem. Powiedział mu o pożyczkach i ograniczonych możliwościach. Ogólnie rzecz biorąc, mój mąż zlitował się i zatrudnił go, chociaż przysiągł, że nie będzie miał do czynienia z krewnymi.
Zasadniczo szwagier dobrze radził sobie ze swoimi obowiązkami. Były oczywiście pewne niedociągnięcia, ale Andrzej przymknął na to oko. Ale po pojawieniu się Irka w zespole znacznie zmniejszyła się liczba zamówień.
Mój mąż utrzymywał biznes na powierzchni najlepiej, jak potrafił. Musiał jednak rozstać się z niektórymi pracownikami, ponieważ nie byli zadowoleni z takiego układu. Jednak ci najbardziej lojalni pozostali w biznesie.
Nagle odwiedziła nas moja teściowa. Od razu zrozumiałam, że czegoś chce, bo przecież nie odwiedza nas bez powodu. I nie pomyliłam się!
Zaczęła płakać, że Ireczkowi żyje się bardzo źle. Była żona wyciąga wszystkie pieniądze na dziecko, a on ma jeszcze własną rodzinę do wyżywienia.
- Powinieneś więcej płacić bratu. Wkrótce urodzi mu się dziecko! - powiedziała teściowa.
- Mamo, po pierwsze, nie jestem nikomu nic winien. Po drugie, pracodawcy nie mają obowiązku podnosić pensji w przypadku pochopnego rozmnażania. I tak już pracuję na gorszych warunkach, więc nie będę płacić więcej! - odpowiedział mąż.
- Ale mówiłeś, że jest świetnym pracownikiem!
- Tak, ale jego pensja też jest przyzwoita. Nie sądzę, żeby znalazł podobną pracę z takimi zarobkami. Ale nie zamierzam płacić mu dodatkowo za to, że ma dużo dzieci.
Mój mąż powiedział swojej matce, że nie da bratu podwyżki. Nie chodzi o chciwość, ale o to, że nie ma teraz żadnych wolnych środków.
Doszło do tego, że Irek zrezygnował - "miał dość pracy za takie grosze". Widzisz, taki "specjalista ze złotymi rękami" szybko znajdzie lepszą pracę.
Jak już się domyślacie, krewny nadal jest bezrobotny. Próbował poprosić Andrzeja o powrót, ale on nie daje nikomu drugiej szansy. A teściowa obraża się na nas - mówi, że to przez nas jej najmłodszy syn ma kłopoty...