Dostałam ponad 135 tysięcy. Mój mąż od razu się ucieszył i zaczął opowiadać o remoncie.
Chociaż mieszkanie nie jest nasze. Był żonaty przede mną. Ma dwójkę dorastających dzieci, dlatego oddał wszystko, co miał, swojej byłej żonie.
Kiedy się ze mną ożenił, kupił dwupokojowe mieszkanie. Nadal tu mieszkamy, ale chcę się wyprowadzić.
Mamy bardzo zły obszar, w którym prawie nie ma normalnych ludzi. Mogłabym go sprzedać i dodać do spadku i kupić normalne mieszkanie w normalnej lokalizacji.
Ale on nie chce. Dobrze mu tu. Nic takiego tutaj nie widzi. Niepokoi mnie też jeden fakt. Fakt, że to mieszkanie jest zarejestrowane na teściową.
Chciała, żeby zarejestrował mieszkanie na jej nazwisko, żeby nie skończyło się tak jak poprzednio, gdy oddał wszystko byłej po rozstaniu, chociaż według męża on sam postanowił zostawić wszystko swojej żonie i dzieciom. Ale nadal mnie to niepokoiło.
Powiedział, że zrobił to, żeby się uspokoiła. Ale moje pieniądze zostały już rozporządzone. Z jakiegoś powodu myśli, że już niedługo nasza okolica stanie się normalna. I dlatego nie powinniśmy się ruszać. Ale tutaj musimy dokonać napraw.
Nie chcę tego. Jeśli będziemy mieli trochę pecha, mój syn i ja pozostaniemy na ulicy. Teściowa będzie miała wszystko. Mąż z pewnością jest dobry, ale z łatwością podąża za poradą matki. Zrobi wszystko, żeby jej nie urazić. Myślę, że pomiędzy nami a nią, on wybierze ją.
Powiedziałam mu, co myślę. Że mieszkanie nie jest nasze. Jeśli coś się stanie, będę na bruku z synem. W końcu się po prostu obraził. Mówi, że powinniśmy mieć wszystko wspólne.
Choć mieszkanie zapisane jest na teściową, on twierdzi, że to tylko nasze mieszkanie. Powiedział, że po remoncie przekaże mieszkanie synowi i mnie.
Oczywiście byłam szczęśliwa, ale słowo „po” jest mylące. Zanim nadejdzie ten czas, wszystko może się wydarzyć. Myślę, że łatwiej jest po prostu przenieść się w lepsze miejsce.
Może i zapłacimy jakąś kwotę, ale będę się czuła jakoś pewniej. Chociaż mój mąż nie chce zrobić tego, co mówię, ja się nie poddam. Nie chcę podpisywać umowy na niekorzystnych warunkach.
Boję się o przyszłość mojego syna. Mąż ma trzech spadkobierców, a teściowa ma także trzech synów. Życzę mojej teściowej długiego życia, ale już nie jest młoda. A jeśli ona umrze, to nie tylko my będziemy walczyć o mieszkanie.