Dziewięciogodzinna akcja strażaków w miejscowości Płoszów pod Radomskiem (woj. łódzkie) zakończyła się w nocy ze środy na czwartek. Pożar objął składowisko niebezpiecznych odpadów, co wywołało poważne zagrożenie dla mieszkańców. Wydano pilny komunikat, ostrzegając przed potencjalnym zagrożeniem związanym z toksycznymi substancjami w powietrzu.

Starostwo powiatowe w Radomsku opublikowało ostrzeżenie, w którym zalecało mieszkańcom zachowanie szczególnej ostrożności.

– "Radzimy wstrzymać się od dłuższego przebywania na otwartym powietrzu, aby nie wdychać ewentualnych szkodliwych substancji. Nie wietrzcie mieszkań, zamknijcie drzwi i okna. Śledźcie dalsze komunikaty" – czytamy w pilnym apelu.

Pomimo podjętych działań, strażacy ostrzegają, że trudno przewidzieć, jak zachowają się substancje po ugaszeniu ognia.

Pożar wybuchł w środę 23 stycznia, po godzinie 17, na składowisku odpadów przy ulicy Jeżynowej w Płoszowie. Strażacy błyskawicznie skierowali na miejsce 13 zastępów, w tym specjalną grupę ratownictwa chemicznego. W kulminacyjnym momencie działało aż 23 zastępy straży pożarnej i 63 strażaków.

– "Na miejscu działały w kulminacyjnym momencie 23 zastępy straży pożarnej. Pożar objął powierzchnię około 150 metrów kwadratowych, gdzie składowano zbiorniki typu mauzer z odpadami, ustawione w kilku warstwach" – wyjaśnił starszy kapitan Marek Jeziorski, oficer prasowy PSP w Radomsku, w rozmowie z TVN24.

Strażacy stosowali prądy piany gaśniczej, aby opanować płomienie. Akcję zakończono około 2 w nocy, jednak pogorzelisko będzie nadal dozorowane.

Grupa ratownictwa chemicznego monitorowała stan powietrza na miejscu zdarzenia. Jak poinformowało starostwo powiatowe w Radomsku, do godziny 20:30 pomiary nie wykazały stężeń niebezpiecznych substancji w powietrzu. Mimo tego mieszkańcom zalecono ograniczenie aktywności na zewnątrz oraz zakaz wietrzenia mieszkań.

Na ten moment nie ustalono, co było przyczyną pożaru. Straż pożarna podkreśla, że składowisko zawierało odpady mogące stanowić poważne zagrożenie dla zdrowia i środowiska, dlatego wszelkie okoliczności zdarzenia będą dokładnie badane.

W tym samym czasie strażacy walczyli z innym pożarem w Domaszkowicach pod Nysą (woj. opolskie). Tam ogień objął odpady popowodziowe, a akcja gaśnicza również wymagała użycia ciężkiego sprzętu. Na miejscu działało 6 zastępów straży pożarnej. Według kpt. Dariusza Prygi z PSP w Nysie, sytuacja miała być opanowana do końca dnia.