Świat wokół mnie zdaje się trwać w spokoju, ale wewnątrz czuję burzę, która nie daje mi wytchnienia. Każdego dnia myślę o tym, co zrobiłam, wierząc, że pomagam swojemu synowi. Oddałam mu wszystko, co miałam – całe swoje oszczędności. Zrobiłam to z miłości, z nadzieją, że dzięki mnie spełni swoje marzenie o własnym biznesie. A teraz on nawet nie chce mnie znać.
Wszystko zaczęło się od rozmowy, która miała miejsce dwa lata temu. Piotr przyszedł do mnie z planami i marzeniami, które wypełniały jego głos pasją.
– „Mamo, mam pomysł na firmę. To może być coś wielkiego, ale potrzebuję kapitału na start. Pomożesz mi?”
W jego oczach widziałam błysk, który przypominał mi, jak bardzo zawsze chciał osiągnąć coś wielkiego. Zawsze wierzyłam w jego możliwości. Nie mogłam powiedzieć „nie”. Przez chwilę wahałam się, myśląc o tym, że to wszystkie moje oszczędności – pieniądze odkładane na spokojną starość.
– „Piotrek, czy jesteś pewien, że to się uda?”
– „Mamo, wszystko jest dokładnie przemyślane. Nie zawiodę cię. Oddam ci każdy grosz.”
Zgodziłam się. Wtedy wydawało mi się, że robię coś dobrego, coś, co pokaże mu, jak bardzo w niego wierzę. Przelałam wszystkie pieniądze na jego konto, z sercem pełnym nadziei.
Pierwsze miesiące były obiecujące. Piotr opowiadał mi o postępach, o nowych klientach i planach na przyszłość. Ale potem zaczęło się coś zmieniać. Unikał rozmów, rzadziej odwiedzał. W końcu zdobyłam się na odwagę, by zapytać, co się dzieje.
– „Piotrek, jak idzie firma? Wszystko w porządku?”
Spojrzał na mnie z niechęcią, jakby moje pytanie było dla niego ciężarem.
– „Mamo, wszystko pod kontrolą. Daj mi trochę czasu.”
Ale czasu nie było. Wkrótce dowiedziałam się, że firma splajtowała. Wszystkie moje pieniądze przepadły, a on nie miał odwagi mi o tym powiedzieć. Kiedy w końcu poruszyłam ten temat, jego odpowiedź była jak nóż wbity prosto w serce.
– „Mamo, to była twoja decyzja. Sam o nic nie prosiłem. Nie możesz mnie za to obwiniać.”
Nie mogłam uwierzyć w to, co usłyszałam. Jak mógł tak powiedzieć? To ja ryzykowałam dla niego wszystko, bo wierzyłam w jego marzenia. A teraz on odwraca się ode mnie, jakbym nigdy nie była dla niego ważna.
– „Piotrek, jak możesz być tak obojętny? Zrobiłam to dla ciebie!”
– „Mamo, nie musiałaś. To ty podjęłaś tę decyzję.”
Od tamtego dnia nasze relacje się urwały. Piotr wyjechał za granicę, nie zostawiając mi żadnych informacji o swoim nowym życiu. Próbowałam się z nim skontaktować, pisałam wiadomości, dzwoniłam, ale on mnie ignorował. Zostałam sama, z pustym kontem i poczuciem zdrady.
Każdego dnia zastanawiam się, co zrobiłam źle. Czy byłam zbyt naiwna, zbyt ufna? Czy mogłam postąpić inaczej? Ale jedno wiem na pewno – moja miłość do niego była szczera i bezinteresowna. Chciałam dla niego jak najlepiej, nawet jeśli oznaczało to zaryzykowanie wszystkiego, co miałam.
Nie wiem, czy Piotr kiedykolwiek wróci, czy zrozumie, jak bardzo mnie zranił. Może kiedyś spojrzy wstecz i zobaczy, że moje działania były aktem miłości, a nie kontroli. Na razie muszę nauczyć się żyć z tą pustką – i z nadzieją, że gdzieś tam, w przyszłości, znajdzie się dla mnie miejsce w jego życiu.