Zawsze byłam osobą aktywną. Nawet po przejściu na emeryturę nie wyobrażałam sobie, że całe dnie będę spędzać przed telewizorem lub w fotelu z książką. Owszem, to też ma swój urok, ale życie jest zbyt krótkie, żeby zamykać się w czterech ścianach. Dlatego, gdy w naszym osiedlowym klubie ogłoszono nabór do zespołu seniorów organizującego lokalne wydarzenia, bez wahania się zgłosiłam.


Razem z innymi emerytami zaczęliśmy działać – organizowaliśmy warsztaty dla dzieci, wieczorki poetyckie, a nawet pomagaliśmy w zbiórkach charytatywnych. Nasze inicjatywy spotkały się z ciepłym przyjęciem większości mieszkańców, ale – jak się okazało – nie wszystkich.


Jednego dnia, podczas zebrania wspólnoty mieszkaniowej, jeden z sąsiadów nie wytrzymał i powiedział:


– „Po co to wszystko? Emeryci powinni odpoczywać, a nie wtrącać się w życie społeczne. To tylko przeszkadza innym.”


Te słowa zabolały mnie bardziej, niż chciałam przyznać. Patrzyłam na niego z niedowierzaniem. Jak można tak myśleć? Czy naprawdę nasze zaangażowanie, nasza chęć wniesienia czegoś dobrego do życia wspólnoty, była aż tak niepożądana?


Próbowałam zachować spokój.


– „Panie Andrzeju, czy naprawdę uważa pan, że wiek powinien nas ograniczać? My, emeryci, mamy doświadczenie i czas, by pomagać innym. Dlaczego mamy z tego rezygnować?” zapytałam.


– „Bo to już nie wasz czas,” odpowiedział chłodno. „Młodsi powinni przejąć pałeczkę. A wy zajmijcie się wnukami albo odpoczywajcie.”


Te słowa odbierały mi mowę. Czy rzeczywiście nasze działania były niepotrzebne? Czy powinniśmy ustąpić miejsca młodszym, nawet jeśli oni sami nie wykazywali inicjatywy?
Przez kolejne dni myśli te nie dawały mi spokoju. Zaczęłam zastanawiać się, czy rzeczywiście powinnam wycofać się z działań społecznych. Rozmawiałam o tym z moją córką, która spojrzała na mnie z niedowierzaniem.


– „Mamo, nie możesz przestać robić tego, co kochasz, tylko dlatego, że ktoś ma wąskie horyzonty,” powiedziała stanowczo. „Twoja energia i chęć działania są inspirujące. Nie daj się zepchnąć na margines.”


Jej słowa dodały mi otuchy. Zrozumiałam, że nie mogę pozwolić, by cudze opinie ograniczały moje życie. Wręcz przeciwnie – postanowiłam zaangażować się jeszcze bardziej.
Podczas kolejnego spotkania wspólnoty podniosłam głos.


– „Chcę powiedzieć coś wszystkim, którzy uważają, że emeryci powinni siedzieć w domu. Nasz wiek nie oznacza, że przestajemy być wartościowi. Możemy dzielić się wiedzą, wspierać lokalną społeczność i wnosić radość do życia innych. Jeśli komuś to przeszkadza, to jego problem, nie nasz.”