Czterdzieści lat. Cztery dekady życia razem. Każdy wspólny krok, każdy uśmiech, każda chwila, którą dzieliliśmy. To nie była tylko liczba – to był fundament naszego życia. Nigdy nie pomyślałbym, że pewnego dnia wszystko może się rozpaść. A jednak, kiedy usłyszałem od niej, że chce rozwodu, świat zatrząsł się w posadach.


Zawsze wydawało mi się, że mieliśmy szczęśliwe życie. Owszem, były trudne chwile – jak w każdym małżeństwie – ale przetrwaliśmy je razem. Wychowaliśmy dzieci, zbudowaliśmy dom pełen wspomnień. Pamiętam te wieczory przy kominku, jej śmiech odbijający się echem w całym domu, nasze spacery i plany na starość. Czasem w ciszy, a czasem w rozmowach do późnej nocy, które nigdy się nie kończyły.


Pewnego wieczoru usiadła naprzeciwko mnie, jej twarz była poważna, a oczy pełne czegoś, czego nie potrafiłem odczytać. Myślałem, że może ma jakiś problem, że może chce porozmawiać o czymś, co ją martwi.


– „Chcę się rozwieść,” powiedziała cicho, ale każde słowo niosło w sobie ciężar, którego nie potrafiłem udźwignąć.


– „Co… co masz na myśli? Dlaczego?” – zapytałem, czując, jak świat zaczyna się kręcić.


– „Po prostu… czuję, że już nie jestem sobą. Przez te wszystkie lata żyłam twoim życiem, życiem naszej rodziny, ale nie wiem, kim jestem. Pragnę czegoś więcej, czegoś, co pozwoli mi odnaleźć siebie, zanim będzie za późno.”


Nie mogłem uwierzyć, że mówiła to naprawdę. Czterdzieści lat wspólnego życia, tyle wspomnień, tyle chwil, które przeżyliśmy razem – a ona teraz chce odejść, zostawić to wszystko. Czułem, że coś we mnie pęka.


– „Przecież mieliśmy szczęśliwe życie,” powiedziałem, próbując odnaleźć odpowiedź na coś, czego nigdy się nie spodziewałem.


Spojrzała na mnie z wyrazem smutku, ale i determinacji.


– „Byliśmy szczęśliwi, ale… ja nigdy nie byłam naprawdę sobą. Zawsze byłam twoją żoną, matką naszych dzieci. Kocham cię, ale teraz muszę pokochać też samą siebie, zanim będzie za późno.”


W tamtej chwili zrozumiałem, że być może nigdy jej nie znałem tak naprawdę. Widząc, jak odchodzi, poczułem, że tracę nie tylko ją, ale też część siebie.