Henryk Gołębiewski, znany z wielu filmów i seriali, mimo że jest już na emeryturze, wciąż pozostaje aktywny zawodowo. Choć wiele osób ze świata show-biznesu zmaga się z niskimi emeryturami, aktor nie narzeka na swoje świadczenie z ZUS. Jak sam przyznał, spodziewał się znacznie niższej kwoty. Co więcej, Gołębiewski z humorem i pokorą podchodzi do swojej sytuacji finansowej oraz dodatkowej pracy.


Henryk Gołębiewski, którego pokochaliśmy za role w filmach i serialach, takich jak „Wesele” Wojciecha Smarzowskiego i serialu „Lombard. Życie pod zastaw”, zaskoczył wielu, ujawniając wysokość swojej emerytury. W wywiadzie dla „Życia na gorąco” przyznał, że ZUS przelewa mu 1600 złotych miesięcznie, co jest kwotą, która, choć nie imponująca, i tak była dla niego pozytywnym zaskoczeniem, informuje Pudelek.


Jestem już na emeryturze i dostaję 1600 zł miesięcznie, co i tak mnie zaskoczyło, bo myślałem, że dostanę góra 500 złotych – wyznał szczerze aktor. Dzięki dodatkowemu zarobkowi udaje mu się jednak związać koniec z końcem. – Jednego miesiąca dorobię trochę więcej, kolejnego mniej i jakoś się to wszystko kręci. Mam dach nad głową, rachunki popłacone, do garnka też jest co włożyć – dodał.


Pandemia COVID-19 dla wielu artystów oznaczała konieczność podjęcia pracy poza branżą filmową. Również Gołębiewski nie stronił od fizycznych zajęć – montował klimatyzacje, co dla wielu jego fanów mogło być zaskoczeniem. W wywiadzie dla „Świat i Ludzie” Gołębiewski podkreślił, że dla niego każda praca jest ważna i zasługuje na szacunek, niezależnie od tego, czy wykonuje ją na planie filmowym, czy w terenie.


To kwestia przyzwyczajenia. Świat celebrytów czy świat zwykłych ludzi, co za różnica. Wykonuję pracę aktorską najlepiej, jak mogę, tak samo fizyczną. To i to jest pracą – mówił. Słowa te pokazują jego wielką skromność i gotowość do adaptacji, niezależnie od sytuacji.