Siedziałam na kanapie, trzymając rękę na swoim zaokrąglonym brzuchu, czując, jak dziecko porusza się wewnątrz mnie. Byłam zmęczona, zarówno fizycznie, jak i psychicznie. Każdy dzień w ostatnim miesiącu ciąży był coraz trudniejszy, ale najgorsze miało dopiero nadejść. Nie spodziewałam się, że moje życie, które budowałam przez lata z człowiekiem, którego kochałam, w jednej chwili legnie w gruzach.


Tego dnia mój mąż wrócił do domu wcześniej niż zwykle. Wszedł, nie patrząc mi w oczy, unikał kontaktu. Od razu poczułam, że coś jest nie tak. Atmosfera w powietrzu była napięta, jak przed burzą. Nie spodziewałam się jednak, że ta burza zniszczy wszystko, co miałam.


– Musimy porozmawiać – powiedział cicho, jakby bał się tych słów.


Patrzyłam na niego z niepokojem, serce zaczęło bić szybciej. Przecież powinniśmy być teraz najszczęśliwsi, czekać na narodziny naszego dziecka, planować przyszłość jako rodzina. Ale jego ton mówił mi, że coś jest nie tak. Wzięłam głęboki oddech, próbując uspokoić myśli.


– Co się stało? – zapytałam, czując narastający lęk.


Wtedy on spuścił wzrok i powiedział coś, co wywróciło mój świat do góry nogami.


– Zakochałem się... w kimś innym – zaczął, a każde jego słowo wbijało się we mnie jak nóż. – To młoda dziewczyna... ma 18 lat. Przepraszam, ale muszę odejść.


Nie mogłam uwierzyć w to, co słyszę. Siedziałam w szoku, próbując przetrawić te słowa. 18-letnia dziewczyna? To jakiś koszmar, z którego nie mogłam się obudzić. Jak mógł mnie zostawić teraz, kiedy jestem w ostatnim miesiącu ciąży? Kiedy tak bardzo go potrzebowałam?


– Jak mogłeś? – wykrztusiłam z siebie, próbując zrozumieć. – Jestem w ciąży, twoje dziecko urodzi się za kilka tygodni, a ty mnie zostawiasz dla nastolatki? Czy w ogóle myślisz o nas, o naszej rodzinie?


Jego spojrzenie było zimne, obojętne. Jakby już dawno podjął decyzję i teraz chciał tylko, by to wszystko się skończyło.


– Przepraszam, ale tak się stało – powiedział bez emocji. – Ona mnie potrzebuje. Nie mogę dalej udawać. Nasze małżeństwo już dawno nie było takie, jak powinno. To nie twoja wina, ale ja muszę iść swoją drogą.


Słowa "muszę iść swoją drogą" brzmiały jak wyrok. Jego drogą? A co z mną? Co z naszym dzieckiem? Przez te wszystkie lata myślałam, że jesteśmy szczęśliwi, że budujemy razem przyszłość, że na nas czeka szczęśliwa rodzina. A teraz? Teraz siedział przede mną mężczyzna, którego nie poznawałam.


– A co z naszym dzieckiem? – zapytałam drżącym głosem. – Co z naszą przyszłością?


– Zajmę się dzieckiem – odpowiedział, jakby to miało naprawić wszystko. – Będę płacić alimenty, odwiedzać je. Ale ja muszę odejść. Nie mogę żyć w kłamstwie.


Każde jego słowo raniło mnie coraz bardziej. Alimenty? Czy naprawdę to miało być jego rozwiązanie? Miałam wychowywać nasze dziecko sama, z poczuciem zdrady, z pustką, której nic nie wypełni. Byłam na skraju załamania, czułam, jak moje życie rozpada się na kawałki.

Jeszcze kilka tygodni temu planowaliśmy przyszłość, rozmawialiśmy o imieniu dla dziecka, o tym, jak będzie wyglądał nasz dom po jego narodzinach. A teraz mój mąż odchodził z 18-latką, zostawiając mnie z niewyobrażalnym ciężarem na barkach.


Wstał i zaczął pakować swoje rzeczy. Patrzyłam na to w niemym szoku, nie wierząc, że to naprawdę się dzieje. Każdy jego ruch wydawał się surrealistyczny, jakby to był tylko zły sen, z którego zaraz się obudzę. Ale to nie był sen. To była rzeczywistość, w której musiałam żyć. Zostałam sama, w najtrudniejszym momencie mojego życia.


Kiedy wyszedł, zostawiając za sobą ciszę, poczułam, jak wszystko we mnie pęka. Łzy zaczęły płynąć bez kontroli. Jak mógł mnie tak zostawić? Miałam urodzić nasze dziecko, a on wolał być z dziewczyną, która mogłaby być jego córką. Całe nasze małżeństwo, wszystkie wspólne lata, teraz wydawały się niczym. Zdradził mnie w najgorszy możliwy sposób, odchodząc, kiedy najbardziej go potrzebowałam.


Czułam, że zostałam z niczym. Całe moje życie, które zbudowałam z nim przez te wszystkie lata, nagle zniknęło. Musiałam teraz stawić czoła samotnemu macierzyństwu, zraniona i opuszczona. Próbowałam zrozumieć, jak to się stało, jak człowiek, którego kochałam, mógł mnie tak zdradzić.


Ale w tej chwili wiedziałam jedno – muszę być silna. Muszę być silna dla mojego dziecka, bo ono mnie potrzebowało. Choć moje serce było złamane, musiałam walczyć o siebie i o życie, które miałam w sobie. Mój mąż odszedł, ale ja musiałam przetrwać.