Wszystko zaczęło się, kiedy moja mama popadła w poważne długi. Zawsze była osobą, która z trudem zarządzała swoimi finansami, a ja, jako jedyne dziecko, czułam się zobowiązana jej pomóc. Wiedziałam, że jeśli nie spłacę jej długów, straci wszystko, w tym swoje mieszkanie, jedyne miejsce, które mogła nazywać domem.


Zdecydowałam się wziąć na siebie jej zobowiązania, zaciągając własne pożyczki i pracując dodatkowo, aby jak najszybciej pozbyć się tego ciężaru. Przez kilka lat żyłam w ciągłym stresie, licząc każdy grosz, rezygnując z własnych marzeń i planów. Cały czas miałam w głowie jedną myśl: „To tylko tymczasowe, a kiedy długi zostaną spłacone, mama przekaże mi mieszkanie – taka była nasza umowa.”


W końcu nadszedł dzień, kiedy mogłam odetchnąć. Wszystkie długi zostały spłacone. Miałam nadzieję, że teraz moje życie wróci do normy, że odzyskam kontrolę nad swoimi finansami, a przede wszystkim, że otrzymam to, co mi obiecano – mieszkanie.


Jednak, kiedy poruszyłam temat przekazania mi mieszkania, moja mama zareagowała zupełnie inaczej, niż się spodziewałam. Zaczęła unikać rozmowy na ten temat, wymigiwać się, a w końcu stanowczo odmówiła. „To moje mieszkanie” – mówiła. „Pomogłaś mi z długami, za co jestem wdzięczna, ale to nie znaczy, że oddam ci mój dom.”


Czułam się zdradzona i wykorzystana. Cała moja ciężka praca, lata wyrzeczeń, wszystko to, co poświęciłam, miało teraz pójść na marne. Byłam wściekła, a jednocześnie zrozpaczona. Jak mogła tak postąpić? Jak mogła złamać naszą umowę, wiedząc, jak wiele dla niej poświęciłam?
Próbowałam rozmawiać z nią, prosić, przypominać o naszej umowie, ale ona była nieugięta.

„To twoja rodzina, powinnaś mi pomóc bez żadnych warunków” – mówiła z chłodem w głosie, który sprawiał, że serce mi pękało.


Czułam, że nie mam już siły walczyć. Straciłam zaufanie do własnej matki, a to, co kiedyś było dla mnie oczywiste – miłość i wsparcie – teraz wydawało się być tylko złudzeniem. Mieszkanie, które miało być moim bezpiecznym schronieniem, stało się symbolem zdrady i niespełnionych obietnic.


Zrozumiałam wtedy, że w życiu nie zawsze można polegać na ludziach, nawet tych najbliższych. Musiałam na nowo zbudować swoje życie, ale teraz wiedziałam jedno – nigdy więcej nie poświęcę siebie dla kogoś, kto nie jest gotów dotrzymać obietnicy.