Był zimowy wieczór, gdy siedziałam przy kuchennym stole, zastanawiając się nad tym, jak bardzo moje życie się zmieniło. Rozwód z Markiem był trudny, pełen bólu i rozczarowania. Myślałam, że to koniec naszych wspólnych problemów, że teraz każde z nas pójdzie własną drogą. Ale wtedy nadszedł ten telefon.


— Iza, musimy porozmawiać — usłyszałam znajomy głos po drugiej stronie. Marek brzmiał poważnie, może nawet chłodno.


— O czym? — zapytałam, próbując zachować spokój, chociaż w środku czułam, jak serce zaczyna mi szybciej bić.


— Potrzebuję od ciebie pieniędzy — odpowiedział bez wahania. — Alimenty, żebyś była precyzyjna.


Zaniemówiłam. Alimenty? Zawsze myślałam, że to ja będę płacić na dzieci, że będę starać się, aby miały wszystko, czego potrzebują, ale nigdy nie przypuszczałam, że Marek zażąda pieniędzy dla siebie.


— Marek, jak to alimenty dla ciebie? — zapytałam, starając się zrozumieć, co ma na myśli.


— Przez lata poświęcałem się dla ciebie, dla naszej rodziny. Zrezygnowałem z własnych marzeń, z kariery, żebyś ty mogła się rozwijać. Teraz, po rozwodzie, chcę odzyskać to, co mi się należy — mówił spokojnym, niemal obojętnym tonem.


Byłam w szoku. Przez całe nasze małżeństwo myślałam, że Marek wspiera mnie z miłości, z potrzeby tworzenia wspólnego życia. Nigdy nie przypuszczałam, że postrzega to jako poświęcenie, które teraz chce zrekompensować.


— Poświęciłeś mi życie? — powtórzyłam, czując, jak łzy napływają mi do oczu. — Myślałam, że to była nasza wspólna decyzja, że razem budujemy rodzinę, razem podejmujemy decyzje. Nigdy nie prosiłam cię o rezygnację z czegokolwiek.


— Może i nie prosiłaś, ale ja to zrobiłem. Teraz chcę, żebyś zrekompensowała mi te lata. Alimenty są dla mnie jak zwrot tego, co straciłem — odparł, jakby to była rzecz oczywista.
Słowa Marka były jak cios prosto w serce. Mężczyzna, którego kochałam, z którym dzieliłam życie przez tyle lat, teraz żądał ode mnie pieniędzy, jakby nasze małżeństwo było tylko kontraktem, a ja miałabym spłacić dług.


— Nie mogę w to uwierzyć — powiedziałam cicho, czując, jak świat wokół mnie zaczyna się kręcić. — Jak możesz mi to zrobić?


— To nie jest zemsta, Iza — odpowiedział spokojnie. — Po prostu uważam, że należy mi się to, co straciłem. Zasługuję na te pieniądze.


Rozłączyłam się bez słowa, czując, jak świat wokół mnie się rozsypuje. Nigdy nie sądziłam, że nasze małżeństwo może się tak zakończyć. Przez lata wierzyłam, że Marek jest moim partnerem, kimś, kto zawsze będzie przy mnie, bez względu na wszystko. Teraz okazało się, że dla niego to wszystko miało cenę, którą ja teraz muszę zapłacić.


Tej nocy nie spałam. Myśli krążyły mi po głowie, a serce pękało z bólu. Marek, człowiek, którego kochałam, teraz stał się moim wrogiem, kimś, kto żąda ode mnie pieniędzy, jakby to mogło naprawić wszystko, co straciliśmy. Czułam, że coś we mnie umarło, że ta historia już nigdy nie będzie miała szczęśliwego zakończenia.